El Clasico za nami. To już jednak nie było to, co jeszcze kilka lat temu. To inny Real, ale przede wszystkim inna Barcelona. Gospodarze to zespół z problemami, który szuka swojej nowej tożsamości po odejściu Lionela Messiego.
Sytuacja zespołu Ronalda Koemana w La Lidze sprawiła, że Katalończycy nie mogli sobie pozwolić na kolejne straty. Wygrana sprawiłaby, że Barcelona w tabeli wskoczyłaby przed Real.
Od początku przewagę uzyskali miejscowi. Częstsze posiadanie piłki i gra na połowie Realu nie miały przełożenia na kreowane okazje bramkowe.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
Królewscy źle weszli w spotkanie, gra im się nie kleiła, goście nie zamierzali otwierać się przed rywalem. Ewentualna strata gola na początku potyczki postawiłaby zespół Carlo Ancelottiego w trudnej sytuacji.
W 25. minucie FC Barcelona powinna prowadzić. Po składnej akcji Memphis Depay zagrał na siódmy metr do Sergino Desta. Ten miał przed sobą już tylko bramkarza i sporo miejsca, ale huknął ponad bramką. Jęk zawodu na Camp Nou słychać było na Wzgórzu Montjuic.
Real odpowiedział siedem minut później. W przeciwieństwie do gospodarzy uczynił to skutecznie. To była kontra, której Barcelona nie była w stanie zatrzymać w żadnym momencie. Dobrze prezentujący się od początku Vinicius Junior zagrał do Rodrygo Goesa, ten wypatrzył włączającego się w akcję Davida Alabę. Austriak pięknie przymierzył sprzed pola karnego w kierunku dalszego słupka. Marc-Andre ter Stegen był bez szans. Dla obrońcy było to pierwsze trafienie w La Lidze.
Po stracie gola miejscowi przed przerwą mogli wyrównać. W 35. minucie po dograniu z rogu uderzał Gerard Pique, pomylił się nieznacznie. W żywej i emocjonującej końcówce 1. połowy gole już nie padły.
Po zmianie stron na boisku pojawił się Philippe Coutinho. Drużyna Koemana starała się atakować, ale dobrej szansy na gola nie była sobie w stanie wykreować. W 49. minucie okazję miał Ansu Fati, ale uderzył tam, gdzie stał Thibaut Courtois.
Królewscy grali rozważnie. Real nie kwapił się do ofensywy, więcej uwagi poświęcał defensywie. Barcelona miała duże problemy z przedostaniem się pod bramkę gości.
Dziesięć minut po przerwie Real mógł podwyższyć wynik. Indywidualną akcję przeprowadził Ferland Mendy. Uderzenie sprzed pola karnego pewnie obronił ter Stegen. Siedem minut później przed szansą znalazł się Karim Benzema. Francuz źle trafił w piłkę i to ułatwiło bramkarzowi interwencję.
W 72. minucie powinno być po meczu. Po zagraniu Mendy'ego Benzema w piłkę nie trafił. Dopadł do niej Federico Valverde, ale uderzył w boczną siatkę. Dwie minuty później stadion ożył. Na boisku pojawił się Sergio Aguero. Gra gospodarzy jednak nie zmieniła się.
Barcelona szukała wyrównania. Sześć minut przed końcem głową uderzył Aguero, ale ponad bramką. Real bronił się niemal całym zespołem, ale nie miał większych problemów z dowiezieniem wygranej do końca. W czwartej minucie doliczonego czasu Królewscy wyprowadzili zabójczą kontrę. Strzał Marco Asensio odbił ter Stegen, a nadbiegający Lucas Vazquez wbił piłkę do siatki. Gospodarze jeszcze się podnieśli. Dest podał do Aguero, a ten uratował miejscowym honor.
Real wygrał z Barceloną po raz czwarty z rzędu. Przewaga Królewskich nad odwiecznym rywalem wynosi już pięć punktów.
FC Barcelona - Real Madryt 1:2 (0:1)
0:1 - David Alaba 32'
0:2 - Lucas Vazquez 90+4'
1:2 - Sergio Aguero 90+7'
Składy:
FC Barcelona: Marc-Andre ter Stegen - Oscar Mingueza (46' Philippe Coutinho), Gerard Pique, Eric Garcia, Jordi Alba - Sergio Busquets, Frenkie de Jong (77' Sergi Roberto), Gavi (85' Luuk de Jong) - Sergino Dest, Memphis Depay, Ansu Fati (74' Sergio Aguero).
Real Madryt: Thibaut Courtois - Lucas Vazquez, Eder Militao, David Alaba, Ferland Mendy - Casemiro, Toni Kroos, Luka Modrić - Rodrygo Goes (72' Federico Valverde, 90+1' Dani Carvajal), Karim Benzema, Vinicius Junior (87' Marco Asensio).
Żółte kartki: Pique (Barcelona) oraz Mendy (Real).
Sędzia: Jose Maria Sanchez Martinez.
[multitable table=1362 timetable=10738]Tabela/terminarz[/multitable]
Czytaj także:
Gwiazda Atletico Madryt chce przedłużyć kontrakt. Co na to władze klubu?
Benzema poczeka dłużej w stresie. Kiedy werdykt w aferze z sekstaśmą?