GKS Katowice - Śląsk Wrocław 2:0 (wypowiedzi pomeczowe)

GKS Katowice pokonał w spotkaniu u siebie jednego z faworytów do awansu, czyli Śląsk Wrocław. Dla GKS-u była to pierwsza wygrana tej wiosny, a dla Śląska już druga porażka z rzędu. Nie dziwi więc fakt, że piłkarze obu drużyn schodzili do szatni w zupełnie innych nastrojach.

Petr Pokorny (Śląsk Wrocław): Nie jesteśmy zadowoleni. Sądzę jednak, że dzisiaj w dziesiątkę nie zagraliśmy złego meczu. Przez większość spotkania brakowało nam tylko jednej bramki. Gdyby w drugiej połowie byłby gol zamiast poprzeczki to od razu wszystko by się inaczej ułożyło. Wydaje mi się, że nie mamy się czego wstydzić, bo zagraliśmy dzisiaj wyrównane spotkanie i stworzyliśmy nawet więcej sytuacji od Katowic.

Wojciech Górski (Śląsk Wrocław): Na pewno zagraliśmy lepiej niż w meczu inauguracyjnym z Kmitą. Przede wszystkim szybko strzelona bramka i później ta czerwona kartka popsuły nam plany. Grając w dziesiątkę przez większość spotkania nie byliśmy w cale słabsi od GKS-u, a momentami prowadziliśmy nawet grę. Niestety nie udało się. Przed nami teraz dwa mecze i jeśli nie chcemy stracić kontaktu z czołówką trzeba je będzie wygrać. O fuzji z Dyskobolią nikt nie myśli, dajmy sobie z tym spokój. O tym niech myślą panowie na górze. My chcemy, żeby Śląsk normalnie awansował.

Krzysztof Markowski (GKS Katowice): Graliśmy u siebie, więc musieliśmy włożyć całe zaangażowanie i determinacje. Gra się tak jak przeciwnik na to pozwala, a co do pracy arbitra nie chciałbym się na ten temat wypowiadać, ale sądzę, że był najsłabszym, aktorem tego widowiska. Gramy o awans. Założyliśmy sobie, że pierwsze 4 mecze pokażą czy mamy jeszcze szansę włączyć się do tej walki i jeżeli nie uda nam się zrobić w tych meczach przynajmniej 8 punktów to będzie z tym ciężko. Zostały nam jeszcze 2 mecze i do Stalowej Woli jedziemy po trzy punkty.

Krzysztof Kaliciak (GKS Katowice): Był to mecz walki, jak było widać. Szybko strzelona bramka ustawiła mecz. Później ta czerwona kartka. Wiadomo, że nam w jedenastu grało się lepiej. Trzeba dodać, że mieliśmy dzisiaj 12 zawodnika, jakim na pewno byli dzisiaj kibice i bardzo nam pomogli w zdobyciu tych trzech punktów, bo Śląsk to nie jest byle jaka drużyna. Uważam, ze czerwona kartka po faulu na mnie była jak najbardziej zasłużona. Było to brutalne wejście i dobrze, że mi się nic nie stało.

Szymon Kapias (GKS Katowice): Postawiliśmy mocne warunki, pokazaliśmy duży charakter. Śląsk odpowiedział tym samym, ale to my byliśmy skuteczniejsi te dwie bramki. Publiczność to nasz fantastyczny 12 zawodnik. Aż łezka się kręci, że możemy grać dla takich kibiców, którzy niosą nas takim wspaniałym dopingiem. To, co dzisiaj zrobili to są niezapomniane chwile, które zostaną w pamięci do końca życia. Dla takich chwil warto trenować i się poświęcać, żeby dojść do takiego etapu, w którym jest możliwe granie dla takiej publiczności. O pracy sędziego nie chce oceniać. Od tego jest obserwator, ludzie z PZPN-u, wydział sędziowski. Uważam, że moja żółta kartka była adekwatna do mojego faulu. Był to ułamek sekundy, piłka gdzieś tam uciekła i doszło do zderzenia. Przykro mi z tego powodu, że musiał zawodnik zejść. Na pewno nie było to celowe zagranie i nie chciałem skrzywdzić kolegi z przeciwnej drużyny, ale stało się jak się stało.

Komentarze (0)