Ełkaesiacy prowadzili w tym spotkaniu 2:0 po golach Pirulo i Dąbrowskiego, ale nie dowieźli tego prowadzenia. Jeszcze przed przerwą do siatki gości trafił Stępiński, a tuż przed końcem wyrównał Dejewski.
- Szkoda, że nie wygraliśmy, bo moim zdaniem byliśmy drużyną lepszą, mieliśmy więcej sytuacji. Szkoda, ze straciliśmy gole ze stałego fragmentu gry, bo nad tym pracowaliśmy. Zwykle jesteśmy solidni w defensywie, ale dwa celne strzały Widzew oddał po rzutach rożnych czy wolnych. Liczyliśmy na trzy punkty, ale mamy jeden i musimy się z tym pogodzić - przyznał Kibu Vicuna na pomeczowej konferencji prasowej.
- W drugiej połowie plan nie był taki, by grać do tyłu, ale w piłce nożnej często jest tak, że kiedy prowadzisz grę, nie myślisz o cofaniu się. Graliśmy bardzo dobrze z kontry. Ostatnią okazję miał Antonio Dominguez przecież w doliczonym czasie gry. Niestety nie wygraliśmy, ale jestem zadowolony, jeśli chodzi o charakter zespołu i to, jak graliśmy. Byliśmy lepsi niż lider. Dużo łapaliśmy tych kartek, ale czasami tak jest. Nie jesteśmy drużyną, która gra ostro. To były kartki przerywające kontrataki. - podsumował Hiszpan.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Oryginalna akcja zespołu Piotra Zielińskiego
Szkoleniowca ŁKS Łódź zapytano o źródła zmian, które dokonywał i czy nie żałował, że miały one charakter zbyt defensywny.
- Po hiszpańsku mówimy, że "gdy widzisz wszystko po meczu, jesteś bardziej inteligentny". Zmiany były moim zdaniem dobre. Radaszkiewicz był bardzo zmęczony, chcieliśmy dać czas Corralowi. Wolski miał żółtą kartkę i Ricardinho grał na lewej stronie. Gdy zostali Montini i Guzdek, chcieliśmy zrobić przewagę w obronie i grać na trzech - dodał Vicuna.
Także szkoleniowiec gospodarzy Janusz Niedźwiedź nie był zadowolony z rezultatu. Część wypowiedzi zaczął od słów: "cieszę się", ale później się z tego wycofał i musiał chwilę zastanowić.
- Pierwsze słowa, które rzucają mi się po tym meczu, to niedosyt. Bardzo chcieliśmy wygrać i zrobiliśmy dużo, żeby tak się stało. Niestety tylko remis, ale trzeba docenić, że potrafiliśmy podnieść się z 0:2 i wyciągnąć to na 2:2. Zabrakło takiego podkreślenia, żebyśmy wyszli szczęśliwi z tego stadionu. Tylko remis, ale trzeba zaznaczyć, że Tomek Dejewski strzelił gola i jest to nasz 17. piłkarz w tym sezonie, który tego dokonał. To jest siła naszego Widzewa - mówił trener Widzewa Łódź.
Parokrotnie, inaczej niż zwykle w tym sezonie, widzewiacy tracili piłkę w środku pola i narażali się na kontry.
- Wszyscy widzieli. Zabrakło dokładności. Raz za szybko podaliśmy, innym razem dokonaliśmy złego wyboru. Chcemy odważnie zaczynać i tak było w pierwszych minutach spotkania, ale tak się czasem zdarza. Musimy zachować większą czujność i dokładność - przyznał Niedźwiedź.
Drugą połowę czerwono-biało-czerwoni zagrali już zdecydowanie bardziej "po widzewsku", ale nie wystarczyło to do tego, by pokonać lokalnego rywala, nawet mimo ostatnich kilku minut gry w przewadze.
- To tak nie do końca. Pierwsze 15 minut chcieliśmy wyjść wysoko, by rywale kopali piłkę w bok lub do przodu. My byliśmy za mało ruchliwi, za mało graliśmy przez środek pola. Ja bym chciał oglądać przede wszystkim zwycięski Widzew - zakończył Niedźwiedź.
Czytaj też: Wymiana ciosów w meczu Podbeskidzia Bielsko-Biała