- Markowi Gołębiewskiemu ofertę złożyliśmy w niedzielę, po przegranym meczu z Piastem. Nie ukrywam, że liczyliśmy jeszcze na przełamanie w Gliwicach, ale niestety nic takiego nie nastąpiło. Stąd nasza decyzja - tłumaczył w Legia Training Center Radosław Kucharski, dyrektor sportowy mistrzów Polski.
Gołębiewski, który wcześniej pracował z II drużyną Legii ma umowę do końca tego sezonu. - Zrobię wszystko, aby pracował tu jak najdłużej. Legia to nie jest dla mnie zabawka, ta praca budzi we mnie dużo emocji - przekonywał Kucharski.
Sam Gołębiewski jest pełen optymizmu. - Każdy, kto mnie zna wie, że lubię piłkę ofensywną. Oczywiście, najważniejszy jest wynik, ale wolę wygrać 4:3 niż 1:0. Chcę, aby nasza gra przyciągała jak najwięcej ludzi na trybuny - tłumaczył swoją filozofię były trener Skry Częstochowa, który za asystentów będzie miał Iniakiego Astiza i Przemysława Małeckiego.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!
Mistrzostwo? Jeszcze nic straconego!
Zarówno Gołębiewski, jak i Kucharski zapewniali, że wciąż wierzą w mistrzostwo Polski. - Pracuję w tym klubie od lat, a od 2013 roku odpowiadam za transfery. Od tego momentu zdobyliśmy siedem mistrzostw Polski. I w kolejne też wierzę - przekonywał dyrektor klubu.
- Ja też wierzę, że to jest do zrobienia. Mamy bardzo dobrą kadrę. A co jest największym problemem Legii? Według mnie sfera mentalna. W tym sensie, że ciężko się graczom przestawić po meczach Ligi Europy na Ekstraklasę. Według mnie to siedzi w głowie i te głowy będziemy się starali wyczyścić. Bo to, że ten zespół potrafi grać co trzy dni, to już pokazał - mówił Marek Gołębiewski.
Piłkarze mają czystą kartę
Nowy trener zapewnił, że u niego wszyscy piłkarze mają czystą kartę. Także czterech graczy, których Czesław Michniewicz nie zabrał na mecz do Gliwic, czyli Johansson, Kastrati, Celhaka i Rose. Nieoficjalnie, jak informował portal meczyki.pl, to była kara z niesubordynację i nieodpowiednie podejście do pracy.
Zarówno meczyki.pl jak i Interia.pl informowały też o grupie bankietowej w drużynie. - Nie mam żadnej wiedzy na ten temat. Nie mam informacji, żeby nasi piłkarze prowadzili się nieprofesjonalnie. Jeśli wy dziennikarze wiecie, że ktoś z naszych "szwenda" się po mieście, to pomóżcie, dajcie znać - mówił dyrektor Kucharski.
Również w kuluarach działacze Legii przekonywali, że to nie tak. Klub twierdzi, po własnym "śledztwie" i rozmowach z piłkarzami, iż nic nie wskazuje, aby takie zachowania miały miejsce. Dwóch graczy poprosiło nawet o rozmowę z prezesem, aby stanowczo to zdementować.
Jedynego gola strzelił... Borucowi
Tak czy inaczej, u Gołębiewskiego każdy zaczyna od nowa. - Na mecz pucharowy zabiorę wszystkich zdrowych piłkarzy. Mój pierwszy cel to awans w Pucharze Polski, a następnie wygrywanie w lidze. Chcę wygrywać każdy mecz - mówił następca Michniewicza, który w Ekstraklasie, w barwach Świtu Nowy Dwór Mazowiecki, rozegrał 6 meczów i strzelił 1 gola, pokonując na stadionie Legii Artura Boruca. Mecz komentował wtedy... Czesław Michniewicz.
Potrzebny nowy impuls
A wracając jeszcze do pożegnania z poprzednim trenerem. - Każdy widzi, jaka jest nasza sytuacja w tabeli, ile meczów przegraliśmy. Nasza średnia punktowa w lidze jest poniżej punktu na mecz - wyliczał Kucharski. - To nie jest wynik adekwatny do siły Legii, do jej miejsca w historii polskiej piłki. Natomiast trenerowi Michniewiczowi chciałbym bardzo podziękować za to, że wprowadził zespół do pucharów. Tych zasług nikt mu nie odbiera, natomiast biorąc pod uwagę całą sytuację, uznaliśmy jednak, że potrzebny jest nowy impuls - zakończył dyrektor Legii.
Mamy komentarz PZPN w sprawie kary
Jest nowy trener Legii!