Remis "za trzy punkty" reprezentacji Polski. Piłkarki zdradziły, gdzie mają jeszcze rezerwy

PAP / Roman Zawistowski / Na zdjęciu: Małgorzata Mesjasz (z numerem 7)
PAP / Roman Zawistowski / Na zdjęciu: Małgorzata Mesjasz (z numerem 7)

- Norweżki to faworytki naszej grupy, ale dałyśmy radę - oceniła Małgorzata Mesjasz, obrończyni reprezentacji Polski po bezbramkowym remisie w eliminacjach do mistrzostw świata 2023.

Biało-Czerwone gola wprawdzie nie zdobyły, ale też nie straciły. Zgodnie ze wskazówkami trener Niny Patalon polski zespół zagrał odważnie, na dużej intensywności i wiele razy sprawił kłopoty rywalkom. Sam zaś nie dał się zaskoczyć w akcjach ofensywnych reprezentacji Norwegii (więcej TUTAJ)

- To jest moja praca, więc cieszę się, że mogłam pomóc zespołowi, ale muszę dodać, że to nie tylko ja, bo grałyśmy w obronie całym zespołem. Dużo zależy od linii defensywnej, ale na wynik pracuje cały zespół - Małgosia Mesjasz, Sylwia Matysik czy Zofia Buszewska, dla której był to pierwszy tak ważny mecz w kadrze - podkreśliła kapitan polskiego zespołu Paulina Dudek.

- Zagrałyśmy bezbłędnie z tyłu i to cieszy, ale z przodu zabrakło decyzji o strzale, więc jest taki sam niedosyt jak po meczu z Belgią, ale - podobnie jak powiedziałam wtedy - myślę, że każda z nas wzięłaby ten rezultat w ciemno - dodała.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: kuriozalny gol na Ukrainie. Jak to wpadło?!

Reprezentacja Polski kobiet nie przystępowała do meczu z Norweżkami w roli faworyta, więc punkt wywalczony w Łodzi ma prawo cieszyć. Z drugiej strony jednak u piłkarek widać pewien niedosyt.

- Dla mnie to był bardzo ciężki mecz. Wiedziałyśmy, że trzeba było się skupić na grze defensywnej i to zrealizowałyśmy, bo zagrałyśmy na zero z tyłu. Norweżki to faworyt naszej grupy, ale dałyśmy radę. To jest remis za trzy punkty i liczę, że przybliży nas do awansu - opowiadała na konferencji prasowej Małgorzata Mesjasz.

Po wrześniowym spotkaniu z Belgią w Gdańsku, które także zakończyło się remisem (bramkowym, 1:1 - przyp. red.) zespół trener Niny Patalon żałował, że nie dobił przeciwniczek. Tym razem także jest czego żałować.

- Jest niedosyt, bo miałyśmy bardzo dobre sytuacje. Sama miałam okazję po strzale głową. Myślę, że trzeba się cieszyć, bo to jest punkt, a nie zero. Byłyśmy gotowe fizycznie, miałyśmy siły, choć ten mecz sporo ich zużył - podkreśliła obrończyni reprezentacji Polski.

We wtorek o 19:45 w czwartej kolejce grupy F polskie piłkarki zmierzą się w Tychach z Albanią. Jeśli myślą o tym, by znaleźć się na miejscu premiowanym awansem lub barażami, muszą je wygrać.

- Zawsze wychodzimy na boisko po to, by dać z siebie wszystko. Niezależnie od tego, z jakim rywalem gramy, to my mamy dać sto procent z siebie. Na pewno przy finalizacji akcji możemy i musimy dać z siebie więcej, szczególnie w takim meczu, jaki przed nami - zakończyła Mesjasz.

Sprawdź także: Idzie w ślady sławnych wujków. Dzięki niej rodzina może przejść do historii

Źródło artykułu: