Lech Poznań utyskuje po rozczarowaniu w Mielcu. "Wypromowaliśmy Stali bramkarza"

PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Mikael Ishak (z lewej)
PAP / Darek Delmanowicz / Na zdjęciu: Mikael Ishak (z lewej)

Ogromne rozczarowanie towarzyszy piłkarzom i sztabowi szkoleniowemu Lecha Poznań po bezbramkowym remisie ze Stalą Mielec. Lider miał sporą przewagę, lecz nie potrafił jej udokumentować.

- Było sporo sytuacji pod bramką rywali, ale niestety wypromowaliśmy bramkarza gospodarzy, Rafała Strączka. Do Poznania wracamy tylko z jednym punktem. Staraliśmy się grać ofensywnie, ale brakowało kropki nad "i" i możemy żałować, że nic nie wpadło. Defensorzy Stali byli cały czas we własnym polu karnym, było mało miejsca na rozpędzenie się - ocenił napastnik "Kolejorza" Artur Sobiech, cytowany przez oficjalny serwis klubu.

Jeszcze większą gorycz dało się wyczuć w słowach trenera poznaniaków Macieja Skorży. - Trudno znaleźć słowa, które oddałyby nasze odczucia w szatni po tym spotkaniu. Gramy na wyjeździe przeciwko niezłej drużynie, która u siebie spisuje się dobrze, stwarzamy wiele sytuacji, oddajemy 26 strzałów i nie zdobywamy żadnej bramki. To strata dwóch punktów, która bardzo boli - przyznał.

- Stal grała bardzo defensywnie, cofnięta pod swoją szesnastką. My chcieliśmy grać piłką i tworzyć grę, zdominowaliśmy rywala w każdym możliwym aspekcie, ale niestety skuteczność nie była naszą silną stroną i dlatego remisujemy - dodał Skorża.

Mimo wpadki, bezbramkowy remis pozwoli Lechowi zachować 1. miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy bez względu na inne wyniki 13. kolejki, bo nad drugim Rakowem Częstochowa ma on 4 pkt. przewagi.

W Mielcu nastroje są całkowicie odmienne. - Obiektywnie musimy się cieszyć, że zdobyliśmy jeden punkt. Lech w przekroju całego spotkania był drużyną lepszą. Nam zabrakło odwagi, szczególnie w pierwszej połowie, i niepotrzebnie się wycofaliśmy. Bojaźń była zbyt duża, na szczęście nie straciliśmy gola, bo wtedy mogłoby być różnie. W Mielcu produkują samoloty i helikoptery i my zaparkowaliśmy bardzo duży helikopter, który nas obronił. Jeszcze większej dramaturgii dodała obrona Rafała Strączka w ostatniej minucie. Zaliczamy kolejny mecz bez porażki, mimo że graliśmy z liderem - stwierdził opiekun Stali, Adam Majewski.

Czytaj także:
"Ale będzie dobrze?" Pytał w karetce 15 razy. Prawda była dramatyczna
To może być rewolucja! Kryptowaluty wkraczają do świata sportu, szlak przeciera Lionel Messi

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: jedna patrzyła na drugą. Kuriozalna bramka w meczu pań

Źródło artykułu: