W poprzednim sezonie Filip Mladenović był kluczową postacią w zespole Legii Warszawa i walnie przyczynił się do zdobycia przez stołeczny klub tytułu mistrza Polski. Wystarczy spojrzeć na liczby, by uzmysłowić sobie, jak ważny był to zawodnik. Siedem goli, pięć asyst, do tego cztery asysty drugiego stopnia. Sam podkreślał, że to był jego najlepszy sezon w życiu. Był też regularnie powoływany do reprezentacji Serbii i wyglądał tam równie dobrze.
Wynik imponujący, biorąc pod uwagę, że był to pierwszy sezon Serba w zespole Legii oraz fakt, że rok wcześniej mógł pochwalić się zaledwie pięcioma asystami w barwach Lechii Gdańsk.
Wydawać by się mogło, że system z wahadłowymi jest idealny dla Mladenovicia. Nie od dziś wiadomo, że Serb lepiej czuje się w ataku niż w obronie, gdzie czasami jest spóźniony i popełnia proste błędy. Jednak w ostatnich tygodniach 30-latek był cieniem zawodnika z zeszłego sezonu. Skąd tak nagły regres formy?
ZOBACZ WIDEO: Gwiazdor Bayernu dał prawdziwy popis! Lewandowski i koledzy dumni
W kuluarach mówiło się, że Mladenović grał słabiej, ponieważ latem zarząd Legii nie wyraził zgody na jego transfer do zagranicznego klubu, natomiast raczej nie należy zbyt mocno przywiązywać się do tego typu teorii. Zresztą, jeśli taki scenariusz byłby prawdziwy, to nie świadczyłoby to dobrze o samym zawodniku.
Forma poszczególnych zawodników Legii jest zagadką. To też kamyczek do ogródka Czesława Michniewicza. Najlepsi zawodnicy poprzedniego sezonu są kompletnie bez formy. Tak Mladenović, jak i król strzelców sprzed roku Tomas Pekhart. Pamiętamy przecież, że w ubiegłym sezonie nawet jeśli warszawiakom nie szło, to wystarczyło jedno dośrodkowanie na głowę Pekharta i mecz zmieniał się o 180 stopni. Obecnie tego brakuje. Sporym atutem Mladenovicia jest znakomicie ułożona lewa noga, natomiast trudno jest przypomnieć sobie choć jedno dobre dośrodkowanie - tak z gry, jak i ze stałego fragmentu.
Mladenović nie zagrał w tygodniu ze Świtem Skolwin w pierwszym meczu Legii pod wodzą nowego trenera Marka Gołębiewskiego. Jak wytłumaczył szkoleniowiec, nie było mowy o żadnym urazie. Ot, Serb po prostu dostał wolne. W niedzielnym spotkaniu z Pogonią Szczecin powinien już wrócić do składu.
- Po części rozłożyliśmy już siły zespołu na najbliższe spotkania - tłumaczy trener Legii.
Trener Gołębiewski i cała Legia potrzebuje najlepszej wersji Mladenovicia, by myśleć o pogoni za ligową czołówką. Zawodnika jakościowego, z dobrym dośrodkowaniem, a nie sfrustrowanego gościa, który co chwilę macha rękami i ma pretensje do każdego dookoła.
CZYTAJ TAKŻE:
Piękny pościg zespołu Jakuba Modera na Anfield. Popołudnie niespodzianek!
Czarna seria Warty trwa. Zabójcza końcówka Lechii Gdańsk