O co gra Śląsk Wrocław? "Nie jesteśmy zespołem, który powalczy o mistrzostwo"

Mecze Śląska Wrocław są atrakcyjne dla postronnego widza, wiele się w nich dzieje. - Gra ofensywna jest kozacka. Nasze akcje stoją na wysokim poziomie, tworzymy mnóstwo sytuacji - mówi trener Jacek Magiera. Nie zawsze zgadzają się jednak wyniki.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Jacek Magiera WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Na zdjęciu: Jacek Magiera
W sezonie 2021/22 Śląsk Wrocław strzelił 23 gole i stracił 18. W meczach z jego udziałem dzieje się dużo. Można by rzec, że wrocławianie tworzą widowiska, choć nie zawsze wiąże się to ze zdobyczą punktową. Tak było choćby w ubiegłej kolejce, gdy Śląsk przegrał z Bruk-Bet Termalicą Nieciecza 3:4. Tydzień wcześniej WKS ograł na wyjeździe Wisłę Kraków 5:0.

- Chciałbym punkty z widowiskiem. Zdaję sobie sprawę, że w czterech ostatnich meczach zdobyliśmy tylko trzy punkty, a mogliśmy mieć przynajmniej o trzy więcej. Trudno jest zaakceptować przegraną w Niecieczy, gdzie po dwudziestu minutach powinniśmy prowadzić 3:0. Strzeliliśmy dwa gole, jeden został nieuznany i mental trochę spadł. Nie jest to żadne usprawiedliwienie, ale kto grał w piłkę, ten wie, że nieuznanie prawidłowo zdobytej bramki, zrzucenie z odpowiedniego toru, daje tlen przeciwnikowi - tłumaczył trener Jacek Magiera na konferencji prasowej.

- Chcemy grać widowiskowo. Jesteśmy zespołem, który rośnie. Gdybyśmy mieli dzisiaj o pięć punktów więcej w tabeli, co było całkowicie realne, byłby zupełnie inny pogląd na Śląsk. Akcje ofensywne stoją na wysokim poziomie, gra ofensywna jest kozacka, bo tak trzeba to powiedzieć, tworzymy mnóstwo sytuacji - dodał szkoleniowiec.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany

Po trzynastu kolejkach Śląsk jest na piątym miejscu w tabeli PKO Ekstraklasy z dorobkiem 20 punktów. We Wrocławiu zdają sobie sprawę, że w głupi sposób parę punktów im uciekło.

- Jestem zdania, że drużyna robi progres, choć nie widać tego w tabeli. Gdybyśmy mieli 5-6 punktów więcej, to byśmy powiedzieli, że jest to drużyna do zajęcia miejsca medalowego. Dzisiaj do miejsca medalowego brakuje nam bardzo dużo i każdy kolejny mecz jest po to, by gonić czołówkę. Każda strata punktów może oznaczać, że będziemy grali o nic. Do tego dopuścić nie chcemy. Patrząc na budżet i kadrę, Śląsk nie jest zespołem, który powalczy o mistrzostwo Polski i będzie faworytem, ale to mistrzostwo zdobywały drużyny, które grały równo. My równo nie gramy, tracimy punkty w meczach, które są do wygrania - podkreśla trener Magiera.

W piątek o godz. 20.30 Śląsk zagra na własnym stadionie z bardzo chimerycznym zespołem Jagiellonii Białystok.

- Chcemy kontynuować passę pod względem stwarzania szans w ofensywie. Nie można porównać Jagiellonii do Termaliki czy Wisły Kraków. Nie chcę tutaj mówić, czy brak Fiodora Cernycha czy kogokolwiek innego wpłynie na rywala pozytywnie czy negatywnie. Wyjdą w jedenastu i każdy z tych zawodników będzie chciał się pokazać. Potwierdzić to, że trener się nie zawiódł wystawiając go w podstawowym składzie.

- Tak jak w Niecieczy, gdzie wielu kręciło głową, że schodzi Erik Exposito, a wchodzi Adrian Łyszczarz. Nikt przed meczem nie stawiałby, że Łyszczarz strzeli dwa gole. Nagle po meczu ktoś może spytać, dlaczego Łyszczarz nie grał dwadzieścia minut tylko dziesięć, bo może strzeliłby trzy albo cztery. To jest sport, to jest piłka, gdzie wiele rzeczy dzieje się w ułamku sekundy - przyznał trener Śląska.

CZYTAJ TAKŻE:
Pierwszy kryzys i do widzenia. Trenerzy w Polsce są ofiarami własnego sukcesu
Lechia Gdańsk gra o kolejne zwycięstwo. Świetne informacje od Tomasza Kaczmarka

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×