To miał być tylko "głupi żart". Skończył bez głowy i genitaliów

Getty Images /  Sao Paulo Football Clube / Na zdjęciu: Daniel Correa Freitas
Getty Images / Sao Paulo Football Clube / Na zdjęciu: Daniel Correa Freitas

W pewnych kwestiach lepiej nie robić sobie żartów. Daniel Correa jeden z pozoru niewinnych dowcipów przypłacił życiem. Po wszystkim policja odnalazła jego pozbawione głowy ciało, a genitalia mężczyzny wisiały na pobliskim drzewie.

W tym artykule dowiesz się o:

Impreza, alkohol, zabawa, głupie żarty i jeszcze raz alkohol. Tak minęły ostatnie godziny życia Daniela Correi. Ostatni z czynników jest o tyle kluczowy, że ostatecznie wersję przedstawioną przez jego zabójcę obalił właśnie fakt, że Correa był zbyt pijany, by dopuścić się gwałtu.

Na niewiele się to jednak zdało, bowiem brazylijski piłkarz swoje dowcipy przypłacił życiem oraz odciętym przyrodzeniem.

Zabawo trwaj

Koniec października 2018 roku. Allana Brittes świętuje swoje 18. urodziny. Początkowo impreza odbywa się w klubie w Kurytybie, ale później, najbliżsi znajomi dziewczyny udają się z nią do jej domu, gdzie miejsce ma "after".

ZOBACZ WIDEO: Sousa optymistycznie nastawiony ws. Casha. "Jestem przekonany, że zintegruje się z pozostałymi"

Wśród nich jest także Daniel Correa. 24-letni piłkarz brazylijskiego Sao Paulo. W macierzystym klubie nie ma szans na grę, w związku z czym jest regularnie wypożyczany do słabszych zespołów.

W przeszłości, jako młody zawodnik, otrzymywał regularnie szanse w brazylijskiej ekstraklasie. Jego karierę znacząco wyhamowała poważna kontuzja kolana. A życie brutalnie przerwał udział w feralnej imprezie.

Nieudany dowcip

Impreza w domu państwa Brittesów trwa w najlepsze. W pewnym momencie Daniel wpada na pomysł, by udać się do sypialni Cristiany Brittes i zrobić sobie zdjęcia ze śpiącą matką jubilatki. Nie jest świadomy, że właśnie wydaje na siebie wyrok śmierci.

Zdjęcia, przez które zginął Correa:

Correę w łóżku z żoną nakrywa bowiem Edison Brittes. I w tym momencie wersje  przedstawiane przez Edisona i jego rodzinę, a przez innych uczestników imprezy zaczynają się rozjeżdżać.

Zdaniem mężczyzny, co potwierdziły przed sądem zarówno jego żona, jak i córka, Correa próbował zgwałcić Cristianę. Brittes miał najpierw wyważyć drzwi od pokoju, a następnie siłą ściągnąć napastnika z wzywającej pomocy żony. Rzecz w tym, że nikt ze świadków nie słyszał odgłosu wyważanych drzwi, a także wrzasków o pomoc.

Co więcej, jeden ze świadków zeznał, że pierwszymi krzykami jakie usłyszał były faktycznie te Cristiany, ale próbującej powstrzymać męża przed skatowaniem chłopaka. Po wszystkim śledczy badający sprawę odnaleźli liczne ślady krwi Daniela w sypialni. Jeżeli natomiast chodzi o rzekomy gwałt - wykluczyły go badania toksykologiczne. Correa był zbyt pijany, by dopuścić się zarzucanego czynu.

Przed sądem jednak kobieta twardo trzymała się wcześniej ustalonej wersji. - Cristiana potwierdziła, że została wykorzystana seksualnie przez Daniela, który ocierał się o nią swoim penisem. Była wówczas pijana i myślała, że to sen. Zobaczyła go na sobie i zaczęła krzyczeć - relacjonował Claudio Dalledone Junior, prawnik kobiety. Tę wersję potwierdzała także Allana.

Impuls

Cokolwiek nie zaszło w domu państwa Brittesów, konsekwencją wszystkiego było wywiezienie Correi z domu przez Edisona. Choć początkowo mężczyzna próbował wmówić funkcjonariuszom, że chłopak sam opuścił jego dom.

- Trzymał się historii, że Daniel z przyjaciółmi odszedł z własnej woli. Trwało to dopóki policja nie powiązała go z przestępstwem. Zmienił wersję dopiero kiedy znaleziono zwłoki. Wówczas wyznał, że działał w wyniku gwałtownych emocji - mówił detektyw Amadeu Trevisan.

W wywiezieniu Daniela Brittesowi pomagała trójka innych uczestników urodzin Alanny, którzy zostali oskarżeni o współudział w zabójstwie. Ich prawnik, Robson Domacoski, rzucił nieco światła na całą sprawę.

- Początkowo nikt nie zamierzał zabijać Daniela. Chcieli go zostawić nago na brazylijskiej autostradzie i w ten sposób upokorzyć. Po drodze jednak zadzwonił telefon Daniela, który chwycił Edison i wówczas zobaczył wykonane przez niego zdjęcia - relacjonował w rozmowie z UOL Esporte.

To właśnie w tym momencie Brittes miał eksplodować. Zatrzymał samochód i wywlókł z niego wcześniej już pobitego Correę. I choć towarzysze mężczyzny mieli próbować go uspokoić, ten miał już tylko jeden cel - zabić.

Kłamstwo goni kłamstwo

Policja znalazła ciało Correi zaledwie kilka godzin po zajściu. Młody piłkarz był pozbawiony głowy, a także genitaliów, które wisiały na pobliskim drzewie. Śledczy nie byli w stanie w 100 procentach ustalić, czy kastracja nastąpiła przed, czy po śmierci mężczyzny, choć jeden z raportów sugerował, że doszło do tego jeszcze za życia ofiary.

Początkowo Edison Brittes robił wszystko, by oczyścić się z zarzutów. Wraz z pomagającymi mu nastolatkami uzgodnił wspólną wersję, którą opowiedzą policji. Także jego żona i córka próbowały nakłaniać uczestników imprezy do składania "odpowiednich" zeznań.

Ostatecznie jednak kolejne wersje Brittesów zostały obalane przez śledczych. Z czasem na jaw zaczęły wychodzić też nowe fakty. To ponoć sama Cristiana miała przekonywać Daniela, że jego "żart" będzie całkowicie nieszkodliwy.

Ilość przekłamań ze strony oprawców piłkarza była jednak znacznie większa. Trójka nastolatków, która pomogła Brittesowi skatować i wywieźć Daniela, twierdziła, że gdy doszło do morderstwa czekała w samochodzie. Ślady jednak wyraźnie wskazywały, że przynajmniej dwie osoby brały udział w ukrywaniu ciała Correi.

Początkowo aresztowano siedem osób, w tym organizatorkę imprezy, 18-letnią Allanę Brittes. Do dziś jednak w areszcie przebywa jedynie Edison, który walczy o wydostanie się na wolność.

Ostatnio brazylijskie media informowały o błędach proceduralnych popełnionych przez tamtejszy Trybunał Sprawiedliwości, które utrudniają wydanie wyroku. Wcześniej natomiast Sąd Najwyższy uchylił prośbę mężczyzny o zwolnienie z aresztu z powodu "opóźniającego się procesu".



Czytaj także: 
Tak, naprawdę to zrobił! Nietypowa cieszynka w Bundeslidze
Atak na byłego reprezentanta Polski. Na mieście transparenty

Źródło artykułu: