Wódka z Lewandowskim, wieczne pretensje i bunt za buntem. Co czeka Matty'ego Casha w reprezentacji Polski

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Sebastian Boenisch narzekał na atmosferę wokół reprezentacji Polski Sebastian Boenisch narzekał na atmosferę wokół reprezentacji Polski
"Ten z Niemiec"

Wróćmy jeszcze do przygotowań Polski do Euro 2012. W 2010 roku Smuda kpił z "farbowanych lisów" z reprezentacji Niemiec, która na mundialu w RPA zdobyła brązowy medal. Joachim Loew stworzył multikulturową drużynę, mając w składzie zawodników pochodzenia polskiego, tureckiego, brazylijskiego czy ghańskiego.

Chichot losu polega na tym, że niespełna dwa lata później sam Smuda w gronie 23 zawodników, z których stworzył kadrę na Euro 2012, umieścił czterech "farbowanych lisów". Poza Obraniakiem byli to Sebastian Boenisch, Eugen Polanski i Damien Perquis. I wszyscy kojarzą się z najgorszym okresem reprezentacji Polski w XXI wieku - przegranym Euro 2012 i totalną klęską w el. MŚ 2014.

Reprezentacja Polski "od zawsze" ma problem z obsadą lewej obrony. Jakub Wawrzyniak przez lata śmiał się, że rywalizuje z piłkarzem, który nie istnieje. Dlatego PZPN stoczył długi bój o to, by przejąć urodzonego w Gliwicach Boenischa. Walka o jego względy trwała 2,5 roku.

W międzyczasie ogłosił, że nie chce grać dla polskiej "młodzieżówki", by z niemiecką kadrą U-21 zdobyć mistrzostwo Europy (2009). Kilka miesięcy po tym sukcesie... zadebiutował w reprezentacji Polski. Smuda stawiał na niego aż do Euro 2012. Choć Boenisch miał problemy z regularnymi występami, był pierwszym wyborem "Franza" na lewą obronę. Podczas turnieju zawiódł podobnie jak inni.

Po mistrzostwach zagrał w kadrze tylko czterokrotnie za kadencji Fornalika - ostatni raz w październiku 2013 roku. Rok później zaproszenie wysłał mu Nawałka, ale z powodu urazu nie mógł stawić się na zgrupowaniu. Tak przeszedł mu koło nosa historyczny triumf z Niemcami (2:0). I w wieku 27 lat bezpowrotnie stracił szansę na powrót do reprezentacji.

- Przez 75 proc. czasu gry dla Polski czułem się źle! Niekomfortowo. Zawsze jeździłem, i mówię to z ręką na sercu, bardzo chętnie na kadrę. Ale zawsze też miałem z tyłu głowy, że jak coś nie pójdzie, jak przegramy, to winny będzie "ten z Niemiec". Nie ukrywajmy, taka była otoczka, takie było nastawienie również wielu mediów, wielu dziennikarzy - przyznał po latach w rozmowie z WP SportoweFakty.

Niczego nie żałuje

Symbolem klęsk na Euro 2012 i w el. MŚ 2014 stał się też Damien Perquis. Był, podobnie jak Obraniak, młodzieżowym reprezentantem Francji, ale bez widoku na grę w kadrze A, więc Smuda chciał zbudować wokół niego defensywę Polski na Euro w Polsce. Było to możliwe, bo z Polski, konkretnie ze Strzyżewka, pochodził pradziadek Perquisa.

Od debiutu do końca Euro 2012 Perquis był dla "Franza" stoperem pierwszego wyboru. Podczas turnieju zagrał w każdym z trzech spotkań fazy grupowej. U Fornalika nie miał tak mocnej pozycji. Pożegnał się z kadrą osiem miesięcy po mistrzostwach Europy.
Na zdjęciu: Damien Perquis Na zdjęciu: Damien Perquis
- Obraniak i Boenisch narzekali na atmosferę wokół nas i mieli rację. Ale to nie wychodziło z szatni, od innych piłkarzy. To była "propaganda" niektórych mediów. W samym zespole wszystko było w porządku - przyznał niedawno w rozmowie z WP SportoweFakty.

- Ale nie żałuję swojej reprezentacyjnej kariery. Jedyne, czego żałuję, to że tak nagle się to urwało, skończyło. W pewnym momencie, niedługo po Euro, nie było już klimatu do powoływania graczy z dwoma paszportami - mówił.

Buntownik

Do Perquisa Nawałka nawet się nie odzywał, ale chciał, by w jego w reprezentacji występował Eugen Polanski. Jego postać przez lata wzbudzała największe kontrowersje, jeśli chodzi o reprezentantów "z odzysku".

Urodził się w Sosnowcu, ale w wieku kilku lat wyemigrował z rodzicami do Niemiec. W Bundeslidze zadebiutował w barwach Borussii Moenchengladbach, był kapitanem młodzieżowej reprezentacji Niemiec. Wiele wskazywało, że zrobi kolejny krok i będzie grał w kadrze A, więc w 2010 roku kategorycznie odrzucił możliwość gry dla Polski.

Nie wszystko potoczyło się po jego myśli, więc w sierpniu 2011 roku przyjął propozycję od Smudy. Kibice nie mogli mu tego wybaczyć, ale "Franza" - ani później Fornalika - to nie interesowało i Polanski miał u nich pewne miejsce w "11".

Nawałka też widział dla niego miejsce w swojej kadrze. Polanski nie stawił się jednak na zgrupowaniu przed towarzyskim meczem z Niemcami, który został rozegrany 13 maja 2014 roku w Hamburgu. Tłumaczył się tym, że zgody - ze względu na to, że spotkanie odbywało się poza terminem FIFA - nie wyraził jego klub. Jego wersja miała jednak lukę.

W barwach Niemiec przeciwko Polsce zagrało dwóch innych zawodników Hoffenheim: Kevin Volland i Sebastian Rudy. W związku z tym selekcjoner pominął Polanskiego przy kolejnych powołaniach, a ten podjął decyzję o rezygnacji z gry w reprezentacji, dopóki selekcjonerem będzie Nawałka. Trzy lata później zmitygował się i ogłosił chęć powrotu do polskiej kadry, ale jego apel pozostał bez odzewu.
Na zdjęciu: Eugen Polanski Na zdjęciu: Eugen Polanski
Wielki pechowiec i epizodyści

W maju 2014 Polanski nie zjawił się na zgrupowaniu kadry w Niemczech, które było debiutanckim Thiago Cionka. Przypadek drugiego Brazylijczyka w reprezentacji Polski jest o tyle szczególny, że ten nie starał się o polskie obywatelstwo, by móc grać w drużynie narodowej.

Występował w Polsce w latach 2008-12, a polskim paszportem legitymuje się od października 2011 roku. Wystąpił o niego, by ułatwić sobie życie w Unii Europejskiej. Podstawą do ubiegania się przez niego o polskie obywatelstwo był fakt, że jego pradziadkowie to Polacy, którzy w XIX wieku wyemigrowali z Polski do Brazylii.

W kadrze znalazł się dopiero trzy lata później i załapał się na jej najlepszy okres w XXI wieku. Był głównie rezerwowym - przez 4 lata uzbierał tylko 21 występów, ale Nawałka powołał go na Euro 2016 i MŚ 2018.

Żaden inny naturalizowany reprezentant Polski albo reprezentant "z odzysku" nie wziął udziału w dwóch turniejach rangi mistrzowskiej. We Francji zagrał tylko w meczu z Ukrainą (1:0), w którym selekcjoner dał szansę graczom drugiego planu.

W Rosji natomiast, ze względu na uraz Kamila Glika, wystąpił w meczu otwarcia z Senegalem (1:2). I przeszedł do historii, bo Wojciech Szczęsny musiał wyciągać piłkę z siatki po jego niefortunnej interwencji. Cionek został tym samym autorem pierwszego polskiego samobója na mistrzostwach świata.

Jerzy Brzęczek też widział dla niego miejsce w kadrze. W kadrze, ale nie na boisku. Za jego kadencji Cionek zagrał tylko raz, a powołania przestał otrzymywać wraz z końcem 2019 roku.

Po jednym występie w reprezentacji Polski mają również Wahan Geworgian i Taras Romanczuk. Pierwszy przyszedł na świat w Armenii, ale do Polski przyjechał jako bezpaństwowiec. W 2003 roku otrzymał nasze obywatelstwo, a rok poźniej zadebiutował w kadrze i na tym jego reprezentacyjna kariera się skończyła.

Z kolei w marcu 2018 roku pierwszy i jedyny mecz w koszulce z białym orłem na piersi rozegrał Romanczuk. Miesiąc wcześniej otrzymał polskie obywatelstwo, zrzekając się ukraińskiego. Miał polskie korzenie dzięki urodzonej w naszym kraju babci.

Bilans naturalizowanych Polaków i kadrowiczów z odzysku w reprezentacji Polski:

Piłkarz Lata gry Mecze Gole/asysty
Emmanuel Olisadebe 2000-04 25 11/4
Wahan Geworgian 2004 1 0/0
Roger Guerreiro 2008-11 25 4/4
Ludovic Obraniak 2009-14 34 6/5
Sebastian Boenisch 2010-13 14 0/2
Eugen Polanski 2011-14 19 0/0
Damien Perquis 2011-13 14 1/0
Thiago Cionek 2014-18 21 0/0
Taras Romanczuk 2018 1 0/0

Czy Matty Cash sprawdzi się w reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×