Wódka z Lewandowskim, wieczne pretensje i bunt za buntem. Co czeka Matty'ego Casha w reprezentacji Polski

Awans do mundialu, historyczny gol na Euro, ale i bycie symbolem najgorszego okresu w XXI wieku czy pierwszy samobój na mistrzostwach świata - przed debiutem Matty'ego Casha w reprezentacji Polski sprawdzamy, co Biało-Czerwonym dali jego poprzednicy.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Nie nazwiemy piłkarza Aston Villi, którego rodzina od strony matki pochodzi z Brańska, (ani żadnego innego reprezentanta Polski) "farbowanym lisem". Przede wszystkim dlatego, że to pejoratywne określenie, które do polskiego języka piłkarskiego w 2010 roku wprowadził Franciszek Smuda.

Poza tym Cash zwyczajnie nie wpisuje się w ukutą przez "Franza" definicję. Po pierwsze, w jego żyłach płynie polska krew. Po drugie, nie zmieniał barw narodowych, bo nie otrzymywał powołań do reprezentacji Anglii - ani juniorskich, ani młodzieżowych, ani pierwszej.

Przypadek Casha jest jednak szczególny, bo żeby 24-latek mógł zadebiutować w piątek w koszulce z białym orłem na piersi, musiał wystąpić z wnioskiem o uznanie jego polskiego obywatelstwa. Przed nim podobnym szlakiem do drużyny narodowej trafiło tylko 9 piłkarzy. Co dali Biało-Czerwonym? Z czego ich zapamiętaliśmy?

Nos Engela

Nim w trakcie przygotowań do Euro 2012 wspomniany Smuda sam zaczął korzystać z usług piłkarzy, którzy wypełniali jego definicję "farbowanego lisa", piłkarskiej kadrze przysłużyli się naturalizowani Polacy. Pierwszym był Emmanuel Olisadebe. Pomysłodawcą jego naturalizacji był ówczesny selekcjoner reprezentacji Polski Jerzy Engel, który w 1997 roku sprowadził napastnika do Polonii Warszawa i współpracował z nim przy Konwiktorskiej 3 aż do momentu objęcia kadry w 2000 roku.

Choć Engel mógł powoływać grających w Bundeslidze Andrzeja Juskowiaka czy Artura Wichniarka, uparł się, że potrzebuje "EmSiego". I nie pomylił się, bo w eliminacjach MŚ 2002 Nigeryjczyk strzelił aż 8 goli, które dały Polsce powrót na mundial po 16 latach przerwy. Był najlepszym strzelcem Biało-Czerwonych w kwalifikacjach, a na samym mundialu strzelił gola w pożegnalnym meczu ze Stanami Zjednoczonymi (3:1).

Do kadry powoływali go też następcy Engela Zbigniew Boniek i Paweł Janas, ale u żadnego z nich nie odegrał tak znaczącej roli. Po raz ostatni koszulkę reprezentacji Polski założył 28 kwietnia 2004 roku w towarzyskim meczu z Irlandią.
Emmanuel Olisadebe strzelił dla Polski 11 goli Emmanuel Olisadebe strzelił dla Polski 11 goli
Jego bilans w biało-czerwonych barwach jest imponujący: w 25 występach zdobył 11 bramek, a przy 4 asystował. Z obecnych kadrowiczów więcej goli dla Polski strzelili jedynie Robert Lewandowski (72) i Arkadiusz Milik (15).

Biało-Czerwona samba

Cztery lata po ostatnim występie Olisadebe w reprezentacji Polski zadebiutował Roger Guerreiro. Podobnie jak Olisadebe, nie miał związków z naszym krajem przed tym, jak w 2006 roku został zawodnikiem Legii Warszawa. Paszport otrzymał w kwietniu 2008 roku z inicjatywy Leo Beenhakkera, który uznał, że wśród Polaków nie ma zawodników o jego parametrach.

Holender szybko postawił na Rogera, który w kilka tygodni po debiucie rozegrał wszystkie trzy mecze w fazie grupowej Euro 2008. Co ciekawe, Brazylijczyk został autorem pierwszego polskiego gola na mistrzostwach Europy - w meczu 2. kolejki fazy grupowej trafił do siatki Austrii (1:1).

Reprezentacyjna kariera Rogera trwała tylko trzy lata. Po zwolnieniu Beenhakkera w 2009 roku zagrał raz u jego tymczasowego następcy Stefana Majewskiego. Smuda skorzystał z jego usług czterokrotnie, definitywnie rezygnując z niego w 2011 roku - na finiszu przygotowań do Euro 2012.
Roger po golu strzelonym na Euro 2008 - pierwszym Polski w historii mistrzostw Europy Roger po golu strzelonym na Euro 2008 - pierwszym Polski w historii mistrzostw Europy
Wódka z Lewandowskim

Dziś w środku pola Paulo Sousa ma do wyboru kreatywnych pomocników grających na co dzień w najlepszych ligach Europy jak Piotr Zieliński, Mateusz Klich czy Jakub Moder, ale kilkanaście lat temu selekcjonerzy reprezentacji Polski cierpieli na deficyt takich zawodników.

To dlatego rok po naturalizacji Rogera do drużyny narodowej trafił Ludovic Obraniak. To urodzony nad Sekwaną były juniorski i młodzieżowy reprezentant Francji. Nie miał jednak szans na grę w pierwszej kadrze Trójkolorowych, więc PZPN to wykorzystał. "Ludo" był pierwszym reprezentantem Polski "z odzysku".

Polskie korzenie zawdzięcza dziadkowi Zygmuntowi, który pochodził z wielkopolskich Pobiedzisk. W sierpniu 2009 roku, po kilku miesiącach starań o polski paszport, zadebiutował w koszulce z białym orłem na piersi. I to jak! W premierowym występie z Grecją ustrzelił dublet i rozbudził nadzieje kibiców.

Niestety, to był jego najlepszy mecz dla Polski. W 33 kolejnych występach zdobył tylko cztery bramki - żadnej w spotkaniu o stawkę. Wziął udział w Euro 2012, ale rozczarował jak cała kadra Smudy. Z kolei w maju 2013 roku ogłosił, że dopóki selekcjonerem reprezentacji Polski będzie Waldemar Fornalik, to w biało-czerwonych barwach już nie zagra.

Gdy Fornalika zastąpił Adam Nawałka, odmówił nowemu opiekunowi reprezentacji wzięcia udziału w jego pierwszym zgrupowaniu ze względu na zbliżające się narodziny dziecka. Na dwóch kolejnych się pojawił, ale po poznaniu Obraniaka Nawałka uznał, że nie pasuje charakterologicznie do zespołu.

Jednym z jego najmocniejszych wspomnień z czasów gry w reprezentacji Polski jest to z wieczoru spędzonego w towarzystwie Mariusza Lewandowskiego i jego rodziny. - Na samo wspomnienie kręci mi się w głowie! Po jednym ze zgrupowań Mariusza odwiedziła w hotelu rodzina. Byłem w pokoju, ale musiałem po coś zejść na dół. Mariusz mnie zobaczył i zaprosił do stolika. Jego tata sączył szklaneczkę i zaproponował mi to samo, mówił przy tym, że teraz jestem członkiem rodziny. Oczywiście, nie odmówiłem - wspominał Obraniak w rozmowie z WP SportoweFakty.
Ludovic Obraniak - pierwszy reprezentant Polski Ludovic Obraniak - pierwszy reprezentant Polski "z odzysku"
- Nie jestem dobry w piciu mocnego alkoholu, a to była dobrze "przygotowana" polska wódka. Na moje nieszczęście chciałem się pokazać i zaproponowałem drugą szklaneczkę. I właśnie ta druga mnie wykończyła. Wróciłem do pokoju i świat zaczął mi się przewracać do góry nogami. Nie spałem całą noc, myślałem, że żołądek mi eksploduje. Rano było jeszcze gorzej, a cała podróż do Francji była koszmarem. Wymiotowałem w toalecie każdego środka transportu, którym podróżowałem - mówił "Ludo".


DALSZA CZĘŚĆ ARTYKUŁU NA DRUGIEJ STRONIE

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski szczerze o Złotej Piłce. "Są w tym momencie ważniejsze rzeczy"
Czy Matty Cash sprawdzi się w reprezentacji Polski?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×