Polska pokonała Andorę 4:1, choć po 11 minutach spotkania wydawało się, że nasi piłkarze wygrają jeszcze większą różnicą bramek. Wówczas Polacy prowadzili już 2:0, a bramkę i asystę zapisał na swoim koncie Kamil Jóźwiak.
- Nie ma co ukrywać, że mecz się dla nas dobrze rozpoczął. Szybko strzeliliśmy dwie bramki, jeszcze wcześniej rywale otrzymali czerwoną kartkę. Po tych golach zapowiadało się na to, że uda się nam to łatwo wygrać, ale potem tak nie było. Rywale stali nisko. Wiadomo, że starali się nas wybić z rytmu. Myślę, że za bardzo wdaliśmy się z nimi w przepychanki. Może efektem tego była stracona bramka - powiedział Jóźwiak w pomeczowej rozmowie z TVP Sport.
- Trzeba było się przygotować na takie sytuacje. Wiedzieliśmy, że zagramy ze słabszym przeciwnikiem i będzie sporo sytuacji spornych. Taka była ich taktyka - podkreślił Jóźwiak.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski ostro o polskim systemie szkolenia. "Nie mogę powiedzieć, że widać światełko w tunelu"
Piłkarz występujący na co dzień w Derby County zabrał także głos na temat pojawienia się na boisku Matty'ego Casha. Jak się okazuje, selekcjoner znalazł miejsce na boisku dla obu zawodników. Jóźwiak z prawej flanki został przeniesiony na lewą.
- Często gram na lewym skrzydle. Może głębiej schodzę po piłkę. Czasem schodziłem też bardziej do środka, ale ogólnie do gry na lewej stronie trzeba się przyzwyczaić i złapać pewne nawyki.
Podczas spotkania z Andorą było dość sporo ostrych akcji. Jedna z nich wywołała rozmowę Jóźwiaka z selekcjonerem rywali Polaków. Na koniec pogawędki panowie podali sobie ręce.
- Podyskutowaliśmy trochę z trenerem Andory w przerwie meczu, bo grałem przy linii bocznej i po jednej ze spornych akcji brzydko się do niego odezwałem, ale właśnie w przerwie wszystko sobie wyjaśniliśmy – zakończył z uśmiechem Jóźwiak.
Czytaj także:
Znów to zrobił! Lewandowski wyrównał 47-letni rekord!