Takiego zamieszania na koniec eliminacji nie spodziewał się absolutnie nikt. Polska na własne życzenie mocno utrudniła sobie drogę na mundial, a jedną z najbardziej feralnych w skutkach decyzji było pozostawienie poza kadrą meczową na mecz z Węgrami (1:2) Roberta Lewandowskiego.
I choć po meczu zarówno Paulo Sousa, jak i Robert Lewandowski (w specjalnym oświadczeniu) tłumaczyli się z tego, co się wydarzyło, to ich słowa mało kogo przekonały. Co więcej, wokół sprawy wciąż nie brakuje emocji, zwłaszcza że dochodzą nowe fakty.
Jak podał portal meczyki.pl w dniu meczu Robert Lewandowski kręcił na Mazowszu fragmenty dokumentu, jaki tworzy o nim firma Amazon Prime. To też spowodowało nieprzychylne komentarze. Co na to przedstawiciele piłkarza?
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Messi sprzedaje luksusowy apartament. Zrobi niezły interes
Decyzja zapadła dopiero po Andorze
Jeśli chodzi o wspomniany film, to w sztabie Lewandowskiego można usłyszeć, że decyzja o tym, że zdjęcia zostaną nakręcone właśnie 15 listopada, zapadła dopiero po wygranym meczu z Andorą, kiedy sztab szkoleniowy ostatecznie przekazał Lewandowskiemu, że ten nie zagra z Węgrami.
Film kręcony jest od kilku miesięcy w różnych krajach, co oczywiste również w Warszawie i okolicach.
Natomiast co do samej sytuacji, dlaczego tak pokpiono ostatni mecz, każdy ponosi tu część winy. Wszystko wskazuje na to, że i Sousie, i Lewandowskiemu wydawało się, że i bez kapitana kadra wywalczy chociaż remis, który dawał nam rozstawienie w barażach do mundialu. I w ciemno można założyć, że gdyby tę decyzję obaj podejmowali jeszcze raz, to byłaby ona zgoła odmienna i Lewandowski na Narodowym by zagrał.
Po porażce i dziwnych tłumaczeniach pojawiły się nawet teorie, że sztab... nie wiedział, jakie są zasady rozstawienia w barażach. To wydawało się wręcz nieprawdopodobne. Spekulacje uciął jednak menager kadry Jakub Kwiatkowski, wrzucając do netu fragment przedmeczowej odprawy, na której Paulo Sousa wyraźnie podkreśla, jak ważny to mecz z punktu widzenia rozstawienia.
Sesji dla "France Football" nie było, ale... może będzie?
Tak czy inaczej Polska, grająca bez najlepszego piłkarza, poległa z kretesem. Mleko się rozlało, czasu się nie cofnie, natomiast pojawiła się jeszcze jedna kwestia – czy faktycznie Robert Lewandowski w dniu meczu brał także udział w sesji dla "France Football”?
- Muszę stanowczo zaprzeczyć pojawiającym się w przestrzeni publicznej plotkom na ten temat. Żadna sesja dla "France Football" nie miała miejsca – podkreśla Monika Bondarowicz, rzeczniczka piłkarza.
Owszem, Francuzi pojawili się na meczu, robili zdjęcia "Lewemu", niemniej, jak wspomniano, nie była to specjalna sesja.
Zwycięzca dowie się już wkrótce
Natomiast kontynuując francuski wątek, wiele wskazuje na to, że zwycięzca "Złotej Piłki”, kimkolwiek on jest, nie został jeszcze poinformowany przez organizatora plebiscytu, czyli właśnie "France Football".
Jak mówił w niedawnym wywiadzie dla WP SportoweFakty Pascal Ferre, redaktor naczelny FF, dopiero około 20 listopada zwycięzca dostanie telefon z informacją. A niedługo potem dojdzie do … sesji, w trakcie której najlepszy piłkarz świata zapozuje z trofeum. Specjalne zdjęcie trafi następnie na okładkę magazynu. I oby to była sesja z udziałem Roberta Lewandowskiego.
Szpakowski punktuje Paulo Sousę
Były prezes PZPN doradza Kuleszy w sprawie Sousy