- Jedni się śmieją, drudzy jeżdżą na pierwszą reprezentację - mówił buńczucznie pod koniec 2019 roku Radosław Majecki. W ten sposób młody bramkarz odniósł się do osoby Kamila Grabary, którego powołanie kolegi wyraźnie rozbawiło.
Od tamtej pory minęły już jednak 2 lata. W tym czasie Majecki zdążył zaliczyć transfer za 7 mln euro do AS Monaco, raz jeszcze odwiedzić zgrupowanie reprezentacji Polski, na którym dostał nawet szansę debiutu z San Marino... i na tym jego dokonania się kończą.
Nie licząc 13 meczów rozegranych na 6-miesięcznym wypożyczeniu powrotnym do Legii, zagrał w tym okresie w 9 meczach AS Monaco i 1 reprezentacji. Dla porównania wspomniany Grabara zagrał wówczas łącznie 63 mecze w duńskiej ekstraklasie i europejskich pucharach.
ZOBACZ WIDEO: Jest na ustach całego świata. Co za gol!
Pechowy czas
- Jedni wybierają szybszą ścieżkę, odchodzą do słabszych klubów, do słabszych lig, natomiast Majecki wybrał akurat taką, a nie inną drogę ze swoim otoczeniem i dziś trudno mu przebić się do pierwszego składu - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Marek Jóźwiak, były reprezentant Polski i piłkarz takich klubów jak Legia Warszawa czy EA Guingamp.
Początkowo wybór Monaco w przypadku Majeckiego się bronił. Z klubem powoli żegnał się wieloletni pierwszy bramkarz - Danijel Subasić, a menadżer zawodnika, Rafał Szczypczyk, przekonywał, że trener zespołu Robert Moreno, bardzo wierzy w młodego Polaka. - Trener dzwonił w połowie czerwca i mówił Radkowi, że na niego czekają - zapewniał na naszych łamach.
Rzecz w tym, że chwilę po dołączeniu do Monaco Majeckiego, Moreno pożegnał się z klubem, a jego miejsce zajął Niko Kovac. Jedną z pierwszych decyzji Chorwata było ściągnięcie do zespołu swojego bramkarza - Alexandra Nuebela.
- Kovac sprowadził swojego bramkarza i to on jest numerem jeden i tak pozostanie, niezależnie od tego, czy popełni jakiś błąd, czy nie - ocenia Jóźwiak.
Wyznaczyć kierunek
Wspomniany Grabara także zaczynał od wielkiego klubu. Z Ruchu Chorzów trafił do Liverpoolu. On jednak nie zamierzał długo czekać na swoją szansę, a karierę starał się rozwijać na kolejnych wypożyczeniach. Majecki póki co w tej kwestii pozostaje bierny.
- Wiele zależy od tego, jak sam Majecki widzi swoją przyszłość. Czasami warto poczekać rok czy nawet dwa lata, zaaklimatyzować się dobrze w kraju, w którym się jest, nauczyć się języka, rozwinąć się i wejść do bramki po dłuższym czasie. Inni natomiast faktycznie wolą wybrać się na wypożyczenie - mówi Jóźwiak.
- Ważne, aby klub, który ewentualnie wypożyczyłby Majeckiego, był klubem, w którym on zacznie grać. Bo wypożyczenie do zespołu, w którym także nie wywalczyłby sobie miejsca w składzie, byłoby prawdopodobnie jeszcze większym błędem niż pozostanie w Monaco - dodaje.
Póki co jednak w temacie ewentualnego wypożyczenia byłego Legionisty za wiele nie słychać.
- Być może rozmowy z trenerem, z władzami klubu otworzą mu jakieś nowe kierunki rozwoju. Przede wszystkim chodzi o to, by bronił. To jednak poprzez mecze człowiek zyskuje doświadczenie, zyskuje pewność siebie i się rozwija. Chyba że Majecki godzi się być numerem 2 przez dłuższy okres czasu, to też jest pytanie do samego zawodnika - podsumowuje Jóźwiak.
Czytaj także:
- Piątek nie uratował Herthy. Wyczekiwany powrót młodego Polaka
- Polacy wiedli prym. Oto najlepsi piłkarze 18. kolejki w PKO Ekstraklasie
Oglądaj rozgrywki francuskiej Ligue 1 na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)