14-krotny reprezentant Polski nie miał większych szans na występy w Atalancie Bergamo i latem zdecydował się na kolejne wypożyczenie, tym razem trafił do Spezii Calcio.
Arkadiusz Reca zaliczył debiut w 12 września. W 3. kolejce Serie A jego zespół przegrał 0:1. Później lewy obrońca zerwał mięsień czterogłowy, na domiar złego tuż po wyleczeniu kontuzji uzyskał pozytywny test na obecność koronawirusa.
- Było to bardzo frustrujące, denerwujące, że cały czas coś się działo. Do tego długo trwało, zanim podpisałem kontrakt z drużyną, przez co ominęły mnie przygotowania na obozie, choć z tego, co wiem, on generalnie nie przebiegł według planu - pół drużyny wylądowało na kwarantannie. Cały czas trenowałem indywidualnie, później pojawiły się te kontuzje… - wspominał Reca w rozmowie z portalem goal.pl.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał w samo okienko! Komentator oszalał
W październiku został powołany przez Paulo Sousę, jednak ostatecznie nie przyjechał na zgrupowanie ze względu na uraz. Reca wrócił już na właściwe tory i wystąpił w trzech poprzednich meczach Spezii.
- Cały czas patrzyłem na sytuację w tabeli. Nie ukrywam, że denerwowałem się będąc gdzieś z boku, że nie mogę wejść i pomóc. Naprawdę cieszę się, że wreszcie jestem zdrowy - zaznaczył.
26-latek opowiedział również o przebiegu choroby. - Pierwszego dnia leżałem w łóżku z wysoką gorączką. Wszystko mnie bolało. Ale następnego dnia była już wyraźna poprawa, więc powiedziałbym, że COVID minął dość łagodnie - wyjaśnił.
Czytaj także:
Polak jak Maradona. Świetny wynik Piotra Zielińskiego
Osiem goli i czerwone kartki. Emocje w starciu Lazio do 100. minuty