Przerwa odmieniła Lechię Gdańsk. Tomasz Kaczmarek zdradził, co działo się w szatni
Lechia Gdańsk po tym, jak w pierwszej połowie nie stworzyła groźnych sytuacji, po przerwie zagrała bardzo skutecznie i wygrała z Rakowem Częstochowa 3:1. Tomasz Kaczmarek zdradził, co działo się w szatni po 45. minucie.
- W drugiej połowie intensywność i tempo było lepsze, mieliśmy więcej momentów indywidualnych i zrobiliśmy krok do przodu. Koniec końców zasłużyliśmy na zwycięstwo, bo byliśmy lepsi. Wszyscy zdają sobie sprawę, że po ostatniej sobocie bardzo nam zależało na zagraniu dobrego meczu i zrobieniu wyniku, drużyna wykonała dobrą pracę - dodał trener klubu z Gdańska na konferencji prasowej po meczu z Rakowem Częstochowa.
W końcu Lechia wygrała z zespołem z górnej piątki tabeli, będącym w dobrej formie, z czym wcześniej miała problem. - Do przerwy mieliśmy mieszankę. Nie zaczęliśmy najgorzej, ale mieliśmy za dużo szacunku do przeciwnika. Możliwe, że i ja pokazałem go zbyt wiele przygotowując zespół. Nie pomogła stracona bramka, my nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy. Brakowało wiary w siebie i łatwości wykonywania tego, co robimy. Później wyszliśmy z większą wiarą i inną mentalnością, by wygrać na naszych warunkach. To dla nas ważny krok, który pomoże nam w rozwoju. Wierzę w to kim jesteśmy i kim możemy być - ocenił trener.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał w samo okienko! Komentator oszalałJak udało się Kaczmarkowi zmienić mentalność piłkarzy w przerwie? - Jest coś takiego jak tajemnica szatni. Powiem tyle, że zawodnicy wymienili ze sobą kilka zdań, dałem im na to kilka minut i słyszałem, że mieli sobie coś do powiedzenia. Sam dodałem do tego kilka zdań. Ważna była zmiana emocji, by uwierzyć w siebie. Jedni potrzebują wiary, inni docisku, ale zespół zareagował dobrze. W szatni można krzyczeć, tłumaczyć, być spokojnym, albo i do niej nie wchodzić, bo dzień meczowy to ich robota, pomóc można w detalach. Ich determinacja miała największy wpływ na dużo lepszą grę - przyznał Tomasz Kaczmarek.
W meczowej kadrze zabrakło Egzona Kryeziu, który wcześniej zaczynał jako podstawowy piłkarz. Od pierwszej minuty zagrał natomiast obchodzący 19. urodziny Jan Biegański. - Egzon na piątkowym treningu doznał lekkiego urazu i straci kilka dni. Jan Biegański bardzo dobrze trenował, choć mój czas z nim był niefortunny - miał kontuzję, dwutygodniową chorobę, wyjeżdżał na kadrę i nie miałem okazji, by z niego skorzystać - zaznaczył trener.
- Wszyscy wiemy, że ma potencjał, ale do tej pory grał w drużynach inaczej grających w piłkę. Musimy dać mu czas, by się dopasował do stylu gry, ale dał dużo agresywności, twardej gry i dołożył kilka elementów piłkarskich. Był to solidny występ z jego strony. W piątek się dowiedziałem, że będzie miał urodziny i pomyślałem, że nie zmienię mojej decyzji, która była jednak podjęta wcześniej - podsumował Kaczmarek.
Czytaj także:
Mariusz Lewandowski: Ściągnęliśmy pampersy
Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy