Marek Papszun znów zapytany o Legię. Tej odpowiedzi należało się spodziewać

- To my bardziej chcieliśmy strzelić bramkę i do tego dążyliśmy - podkreślił trener Rakowa Częstochowa Marek Papszun po wygranej 1:0 z Piastem Gliwice w ostatniej minucie meczu 18. kolejki PKO Ekstraklasy.

Krzysztof Sędzicki
Krzysztof Sędzicki
Marek Papszun WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski / Na zdjęciu: Marek Papszun
Bramkę na wagę trzech punktów dla czerwono-niebieskich zdobył w doliczonym czasie gry Mateusz Wdowiak. W ciągu ostatniego kwadransa walki w Częstochowie nad stadionem pojawiła się gęsta mgła, która ograniczała widoczność. Więcej o spotkaniu przeczytasz TUTAJ.

- Uważam, że taki mecz powinien zakończyć się remisem. Zarówno my, jak i Raków mieliśmy sytuacje do strzelenia bramek. Jeśli z drużyną tego pokroju stwarza się 3-4 sytuacje, trzeba przynajmniej jedną wykorzystać. Do końca wynik był sprawą otwartą - przyznał na pomeczowej konferencji prasowej trener Piasta Gliwice Waldemar Fornalik.

Szkoleniowiec po końcowym gwizdku został ukarany przez sędziego Damiana Kosa czerwoną kartką. Na spotkaniu z mediami wyjaśnił, o co chodziło.

ZOBACZ WIDEO: Ale sztuczka! Zobacz piękną bramkę z Ligi Mistrzów

- Jestem trochę zdziwiony, że w tych warunkach sędzia mając 93. minutę i 30. sekundę, ciągnął ten mecz. To było bez sensu. Dostałem pierwszą w życiu czerwoną kartkę. Wzburzyłem się, bo to było trochę sędziowanie książkowe, nie czując wysiłku zawodników. Mam pretensje, że przedłużył ten mecz, a z drugiej strony powinniśmy wykorzystać swoje sytuacje - podkreślił Fornalik.

Z kolei Marek Papszun zaznaczył, jak istotne było to zwycięstwo mimo nieobecności paru kluczowych piłkarzy, jak Igor Sapała, Marcin Cebula czy Dominik Wydra.

- Trudny moment sezonu dla nas, trudny moment także kadrowy po porażce w Gdańsku, więc chcieliśmy zrobić wszystko, by wygrać ten mecz. Myślę, że zostaliśmy wynagrodzeni za determinację i chęć zwycięstwa. Oczywiście było też trochę szczęścia, którego brakowało nam w Krakowie i Gdańsku - przyznał szkoleniowiec Rakowa Częstochowa.

- Mogło to wszystko pójść w dwie strony. To był mecz blisko remisu. Z mojej perspektywy to my bardziej chcieliśmy strzelić bramkę i do tego dążyliśmy. Zespół się nie poddał i wierzył, że to jest możliwe. Nawet w tej ostatniej akcji nie panikował, mimo że czas się już kończył. Wyjątkowe gratulacje za to, co zrobili - dodał.

Mecz odbywał się na zmrożonym boisku przy -3 stopniach Celsjusza. Trudno mieć pretensje o aurę, ale zdaniem trenera wicemistrzów Polski nawierzchnia była przygotowana na miarę możliwości.

- Nie jest łatwo, bo to trochę łatanie dziur. Dodatkowo musimy na tej płycie trenować. Tego się nie przeskoczy, biorąc pod uwagę, że mamy zimę i trawa nie wegetuje. Myślę, że boisko nadawało się do gry. Było lepsze niż w analogicznym okresie w Bełchatowie, ale to żadna satysfakcja - powiedział Papszun.

Na konferencji prasowej padło również pytanie o ewentualne odejście 47-letniego trenera do Legii Warszawa. Odpowiedź była bardzo dyplomatyczna

- To nie jest moment, żeby decydować. Dla mnie najważniejszy jest mecz z Górnikiem i udany - mam nadzieję - sezon, który się toczy. Cieszę się, że wygraliśmy i że trzymamy się czołówki - zakończył trener.

Zarówno piłkarzy Piasta, jak i Rakowa w tygodniu czekają mecze zaległe. We wtorek gliwiczanie zagrają na wyjeździe z Radomiakiem, a w środę częstochowianie podejmą Górnika Zabrze.

Zobacz tabelę PKO Ekstraklasy ->

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×