Kiedy Michał Karbownik błyszczał w Legii Warszawa, jej właściciel Dariusz Mioduski marzył o kilkunastu milionach euro zarobionych na transferze. Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Młodzieżowy reprezentant Polski trafił do Brighton and Hove Albion za 5,5 mln euro.
W Anglii nie przebił się do podstawowego składu. Był wypożyczony do Legii, grał też w rezerwach angielskiego klubu, a w sierpniu tego roku przeniósł się na sezon do greckiego Olympiakosu Pireus.
Tam też wiązano z nim duże nadzieje, ale ostatecznie Polak zagrał w pięciu meczach i zaliczył jedną asystę. Na przeszkodzie stanęła mu kontuzja, choć Karbownik już wrócił do treningów i meczowej kadry.
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać w nieskończoność. Jak on to zrobił?!
Przyszłość piłkarza się jednak komplikuje. Wypożyczenie do Grecji ważne jest do 30 czerwca, a w umowie zapisano sumę odstępnego w wysokości 8 milionów euro.
Jak w rozmowie z TVP Sport stwierdził dziennikarz Hellas Football Stephen Kountourou, szansa na aktywowanie klauzuli jest niewielka, co oznaczałoby powrót Karbownika do Brighton and Hove Albion.
- Nie sądzę, żeby mógł zająć miejsce w podstawowej jedenastce. To mało prawdopodobne, że zostanie wykupiony przez Olympiakos, głównie ze względu na dużą kwotę odstępnego, klub na pewno nie będzie chciał jej aktywować. Za jakiś czas jednak może się przydać w Brighton - powiedział Kountourou.
Czytaj także:
Uciekają mecze Lewandowskiemu. Czasu coraz mniej
Rewelacja sezonu gra z liderem. Niespodziewany hit PKO Ekstraklasy w Radomiu