"Żyleta" traci cierpliwość. Czegoś takiego na Legii dawno nie było

WP SportoweFakty / Marcin Borciuch / Na zdjęciu: fani Legii
WP SportoweFakty / Marcin Borciuch / Na zdjęciu: fani Legii

Najpierw głośne gwizdy, potem wyraziste milczenie, a w drugiej części mocne ciosy wymierzone w Dariusza Mioduskiego. "Żyleta" dała kolejny raz wyraźny znak niezadowolenia, złości i frustracji w związku z sytuacją Legii Warszawa.

Legia Warszawa jest w największym kryzysie od kilkudziesięciu lat. Nie było widać żadnego światełka w tunelu, a kibicom zaczyna wyczerpywać się cierpliwość. Stąd zauważalne jest coraz mniejsze wsparcie dla stołecznych w mediach społecznościowych, a także na trybunach. Pustki na meczu z Zagłębiem Lubin aż bolały po oczach.

Po ostatnim pobiciu piłkarzy przez chuliganów zastanawiano się, jak będzie podchodzić do najbliższych spotkań "Żyleta", czyli grupa najbardziej zagorzałych fanów Legii. Wszak to oni najgłośniej wykazują w trakcie spotkań swoje niezadowolenie z sytuacji i wyników osiąganych przez zespół.

Przede wszystkim trybuna, na której zawsze jest "Żyleta", nie wypełniła się po brzegi. Na pierwszy rzut oka, z perspektywy trybuny prasowej, znalazło się tam o połowę mniej fanów niż zazwyczaj.

Doping od początku był dość chłodny, a najczęściej dało się słyszeć "K...a mać, Legia grać!". Dochodziło do tego szyderczo brzmiące "Ole!" przy każdym podaniu piłkarzy gospodarzy. Akcjom towarzyszyły też gwizdy, wulgarnie wzywano prezesa Dariusza Mioduskiego do opuszczenia klubu. Z biegiem czasu "Żyleta" śledziła mecz w milczeniu. Nie pojawiły się żadne transparenty, które wyraziłyby złość i frustrację "Żylety".

Bramka Rafaela Lopesa na 1:0 ucieszyła kibiców, choć nie były to bardzo euforyczne okrzyki radości. Przy jego golu na 2:0 reakcja była podobna. Mimo zadowolenia z wyniku wciąż był odczuwalny chłód z trybun.

Na drugą połowę przywitano piłkarzy Legii... gwizdami. Chwilę później wydawało się, że będziemy słyszeć taki doping, jaki dobrze znamy z lepszych okresów przy Łazienkowskiej. "Żyleta" skupiła się jednak na wulgarnym wypraszaniu Mioduskiego i Radosława Kucharskiego z klubu, co nawet mogło odwrócić uwagę od trzeciego gola stołecznych. W przyśpiewkach obwiniali prezesa o zrujnowanie klubu. Wielokrotnie pojawiał się komunikat o nieużywaniu wulgaryzmów, ale kibice nic sobie z tego nie robili.

Czwarty gol rozruszał "Żyletę", która stała się zdecydowanie aktywniejsza. Raz za razem przeplatała doping z okrzykami, od których bardzo mocno biły wściekłość i niechęć wobec Mioduskiego.

Legia Warszawa wygrała ostatecznie z Zagłębiem Lubin 4:0. Ten wynik może wlać nieco optymizmu w serca sympatyków drużyny ze stolicy Polski, ale nie należy się spodziewać natychmiastowej zmiany nastrojów na lepsze. Wciąż sytuacja mistrza Polski w ligowej tabeli jest bardzo trudna.

Czytaj też:
Majecki zakurzony we Francji
Szymański już po operacji

ZOBACZ WIDEO: Jest na ustach całego świata. Co za gol!

Komentarze (31)
avatar
Wiesiek Kamiński
16.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Mioduski wykonczy Legię i Raków ! he he Papszun zaczyna wariować ! tak się zawsze dzieje ,jak ktos miesza ! 
avatar
pako 11
16.12.2021
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
P, Mioduski powinien rzucić to dziadostwo niech trzaskowski finansuje Legię 
avatar
pako 11
16.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
tylko zwyczajna CHOŁOTA 
avatar
tad27
16.12.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie żadni chuligani tylko 
avatar
16MP 19PP
16.12.2021
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
euGeniusze z Lazienkowskiej hehe. W niedziele beda baty i znow akcja "pekaes"