Lewandowski walczył do ostatniego meczu, żeby zostać samodzielnym rekordzistą Bundesligi. W środę długo się męczył ze Stuttgartem. Irytował, że nie dostawał podań, ale w końcu szczęście uśmiechnęło się do niego. Wyszedł sam na sam z bramkarzem, piękne podciął nad nim piłkę.
Chwilę później strzelił drugiego gola, który sprawił, że dopadł Gerda Muellera pod względem liczby zdobytych bramek w jednym roku kalendarzowym. Obaj przed piątkowym spotkaniem z Wolfsburgiem mieli po 42 i współdzielili rekord.
Wydawało się, że "Lewy" obejdzie się smakiem, ponieważ marnował świetne okazje. Widać było w drugiej połowie, że koledzy szukają go na boisku. Miał idealną okazję po podaniu Gnabry'ego, jednak chybił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Przepiękny gest kibiców. To robi wrażenie!
Czas uciekał. Dokładnie tak samo, jak kilka miesięcy wcześniej, gdy szukał gola nr 41 w poprzednim sezonie. Znalazł go w ostatniej akcji meczu. Tym razem było podobnie. Dopiero w 88. minucie ładnym strzałem z woleja umieścił piłkę w siatce. Nie było przesadnej radości, ale "Lewy" uśmiechnął się pod nosem.
To był piąty rekord, który Lewandowski odebrał Gerdowi Muellerowi. Polak dotychczas strzelał co najmniej gola w barwach Bayernu w 19 kolejnych meczach, w których wystąpił. Strzelił najwięcej goli z rzędu w domowych spotkaniach Bundesligi (12). Przebił też Muellera w rozgrywkach Ligi Mistrzów, a przede wszystkim pobił rekord, który miał przetrwać wieki: 40 goli w jednym sezonie Bundesligi.
Dla Lewandowskiego był to też ostatni mecz w tym roku. Strzelił aż 69 goli, co jest jego osobistym rekordem. Dogonił też Cristiano Ronaldo pod względem najskuteczniejszych piłkarzy w roku kalendarzowym w XXI wieku. Po cichu liczyliśmy, że kapitan Biało-Czerwonych wyprzedzi Portugalczyka i ustąpi tylko Leo Messiemu (on strzelił w jednym roku aż 91 bramek).
Kolejny mecz Lewandowski zagra 7 stycznia. Rywalem Bayernu będzie Borussia M'gladbach.