[tag=720]
FC Barcelona[/tag] znowu straciła punkty w La Liga, choć tym razem miała przeciwko sobie mocnego rywala. Druga w tabeli Sevilla FC zremisowała z "Dumą Katalonii" 1:1. Być może udałoby się jej wygrać, gdyby nie skandaliczne zachowanie jednego z piłkarzy.
W 64. minucie Jules Kounde stracił nad sobą panowanie, gdy miał wykonywać aut. Francuz został odepchnięty przez Jordiego Albę, a w ramach rewanżu rzucił piłką w twarz gracza Barcy.
Sędzia błyskawicznie zareagował i pokazał czerwoną kartkę obrońcy Sevilli. Po spotkaniu nawet jego koledzy z drużyny otwarcie mówili, że gra w osłabieniu mocno skomplikowała ich sytuację.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesięwsporcie: Przepiękny gest kibiców. To robi wrażenie!
- Mieliśmy pod górkę po tym, jak musieliśmy grać w dziesięciu, ale ogólnie rozegraliśmy dobre spotkanie. Kounde jest świetny i będzie samokrytyczny. Naprawdę nie cierpieliśmy aż do czerwonej kartki. Szkoda, bo chcieliśmy wygrać - komentuje Papu Gomez.
Kounde jest teraz w poważnych tarapatach, bo jego zachowaniem zajmie się Komisja Dyscyplinarna. W hiszpańskich mediach głos zabrał Iturralde Gonzalez, który jest ekspertem w takich sprawach.
- Jeżeli komisja uzna, że w zachowaniu Kounde była agresja, to za brutalne zachowanie grozi mu do czterech meczów dyskwalifikacji - komentuje Gonzalez.
Tak surowa kara będzie oznaczać, że Franzu będzie mógł wrócić do gry dopiero na początku lutego. Co ciekawe, nie można nawet wykluczyć, że był to jego ostatni mecz w Sevilli, bo w mediach spekuluje się, że zimą chce go kupić Chelsea FC.
Xavi o dogonieniu Realu. "Niczego nie wykluczamy" >>
Legenda Chelsea przejdzie do FC Barcelony? Zaskakujące doniesienia >>