Na środku obrony wystąpił Igor Łasicki. Były piłkarz Napoli rozpoczął wygrany 1:0 mecz ze Stalą Mielec w duecie z Benediktem Zechem, a dokończył go z Jakubem Bartkowskim. Austriak musiał zejść z boiska w końcówce pierwszej połowy z powodu urazu i jest trzecim kontuzjowanym stoperem Pogoni Szczecin po Konstantinosie Triantafyllopoulosie i Mariuszu Malcu.
- Dawno nie grałem. Powrót po dwuletniej przerwie był dla mnie mega uczuciem - mówi Igor Łasicki. - Do tego wygraliśmy i zachowaliśmy czyste konto. Z Kubą Bartkowskim graliśmy już razem, ale wtedy skończyło się to porażką na Wiśle Kraków. Tym razem było inaczej. Wiedzieliśmy, że musimy być skoncentrowani i wystrzegać się kontr Stali, ponieważ miała w składzie szybkich zawodników.
Pogoń zapewniła sobie zwycięstwo w doliczonym czasie. Ponownie jej bohaterem został Wahan Biczachczjan, który po wejściu na boisko z ławki rezerwowych zdecydował się na uderzenie z dystansu i wykorzystał błąd bramkarza Rafała Strączka.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: w tej roli Lewandowskiego jeszcze nie widzieliśmy. Co on trzyma w dłoni?
- Wierzyliśmy w zwycięstwo do końca. Pierwsza połowa była jeszcze dość wyrównana. Stworzyliśmy sobie w niej dwie klarowne sytuacje podbramkowe i nie wykorzystaliśmy ich. Druga część była już znacznie lepsza i mieliśmy w niej dużo szans na gola. Wszystko rozstrzygnął ten nasz "Wahi", który co mecz zdobywa bramkę - mówi Łasicki.
- Powrót do Szczecina był wesoły. Od nowego tygodnia będziemy już koncentrować się na bardzo fajnym spotkaniu z Lechem Poznań i mam nadzieję, że będziemy kontynuować naszą passę - dodaje obrońca.
Czytaj także: Gwiazda wyjeżdża z Ekstraklasy! "Najwyższy transfer Wisły od czterech lat"
Czytaj także: Piłkarze zdjęli getry. Do trenera dotarło, co się działo na boisku