Erling Haaland to dziś bez wątpienia największa gwiazda Borussii Dortmund i czołowa postać całej Bundesligi. To jednak już wkrótce powinno się zmienić, bowiem od najbliższego lata, klauzula odstępnego za utalentowanego Norwega wynosić będzie zaledwie 75 milionów euro. Dla największych klubów świata nie stanowi to żadnej zapory.
W tej sytuacji kluczowe będzie przekonanie do siebie Norwega oraz jego otoczenia. Zdaniem portalu "The Athletic", obecnie napastnik waha się już tylko pomiędzy ofertami Manchesteru City oraz Realu Madryt. Ostateczną decyzję ma podjąć w przeciągu kilku tygodni.
W przypadku Realu głównym znakiem zapytania pozostaje, czy "Królewscy" będą w stanie pozwolić sobie w jednym okienku na zakontraktowanie dwóch tak wielkich gwiazd. Wiadomo bowiem, że Real robi wszystko, by przede wszystkim ściągnąć do siebie Kyliana Mbappe.
W Manchesterze City z kolei od początku sezonu radzą sobie bez napastnika. Angielskiemu zespołowi nie udało się znaleźć odpowiedniego następcy Sergio Aguero, w związku z czym Pep Guardiola musi często wystawiać nominalnych pomocników, jako tych najbardziej wysuniętych piłkarzy. Co więcej, na ostatniej konferencji prasowej przed derbami z Manchesterem United Katalończyk przyznał, że jego klub "zdecydowanie potrzebuje napastnika".
Argumentem za wyborem "Obywateli" mogą być też kwestie sentymentalne. To właśnie w "The Citizens" w trakcie swojej kariery grał ojciec Erlinga, Alf-Inge Haaland.
Czytaj także:
- "W tej nieobecności jest coś więcej". Zamieszanie wokół Cristiano Ronaldo
- Lewandowski pokazał się z córkami. Co za reakcja żony
ZOBACZ WIDEO: Tego gola można oglądać godzinami! Cóż za precyzja