We wtorek (8 marca) FIFA podjęła ostateczną decyzję o dyskwalifikacji piłkarzy z Rosji i tym samym odwołaniu meczu barażowego o udział w tegorocznych mistrzostwach świata, w którym miały się spotkać reprezentacje Rosji i Polski (TUTAJ pisaliśmy o tej decyzji więcej >>).
Dzięki temu Biało-Czerwoni są już pewni miejsce w finale barażów. 29 marca 2022 zagrają w Chorzowie - na Stadionie Śląskim - ze zwycięzcą meczu: Szwecja - Czechy. Stawką będzie awans do turnieju finałowego MŚ, które odbędą się pod koniec roku w Katarze.
Rosjanie jednak nie dają za wygraną. Wiemy, że złożyli odwołanie do Sportowego Sądu Arbitrażowego w Lozannie (CAS) - TUTAJ o tym pisaliśmy >>. Tylko ta instancja może zmienić decyzję o dyskwalifikacji. Jednak jest małe prawdopodobieństwo, że CAS wypowie się w ciągu dwóch tygodni, które dzielą nas od terminu odwołanego barażu.
ZOBACZ WIDEO: Lewandowski zrezygnował z olbrzymich pieniędzy. "Od razu rozpętała się burza"
Wiedzą o tym Rosjanie. Były szef rosyjskiej federacji piłkarskiej, a na dodatek wiceprezydent FIFA (w latach 1980-1996), Wiaczesław Kołoskow powiedział w rozmowie z serwisem sport-express.ru: "Nie ma podstaw prawnych do naszego zawieszenia, to czysta polityka".
Kołoskow twierdzi, że decyzja zapadła z powodu "niezrozumienia istoty problemu przez FIFA i UEFA". Dodajmy w tym miejscu, że działacze piłkarscy tak zareagowali, bo 24 lutego 2022 r. Rosja rozpoczęła wojnę z Ukrainą. Od kilkunastu dni samoloty rosyjskie regularnie bombardują ukraińskie miasta, są zabici, ranni, są potężne zniszczenia.
Kołoskow wie, że praktycznie nie ma szans, aby CAS wydał decyzję do 24 marca 2022 (termin meczu Rosja-Polska), ale wierzy - jak sam podkreśla - "w sprawiedliwość".
- FIFA nie przewidziała wyjątków odwoławczych. Dlatego skierowaliśmy się do CAS, który powinien przyznać nam rację - powiedział.