Były doradca Lewandowskiego zasiał wątpliwość ws. przyszłości Polaka

WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
WP SportoweFakty / Mateusz Czarnecki / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Klubowa przyszłość Roberta Lewandowskiego wciąż jest niewiadomą. Jego były doradca Maik Barthel podsycił wątpliwości dotyczące tego, gdzie będzie grał polski napastnik.

Kontrakt Roberta Lewandowskiego z Bayernem Monachium ważny jest do czerwca 2023 roku. I choć obie strony chcą go przedłużyć, to działacze wciąż nie rozpoczęli rozmów z piłkarzem na ten temat. Dlatego coraz częściej w mediach pojawiają się pogłoski, że "Lewy" latem zmieni klub.

Jego sprowadzeniem mają być zainteresowani działacze Realu Madryt, Manchesteru United czy Paris Saint-Germain. Plotki na temat odejścia Lewandowskiego podsycił jego były doradca Maik Barthel.

Portal "Sport Bild" informuje, że były współpracownik Lewandowskiego "nie rozumie sytuacji otaczającej najlepszego piłkarza świata".

ZOBACZ WIDEO: Komplikacje z transferem Wisły Kraków. Najpierw żona, później paszport

- Coś w tej chwili wydaje się przeszkadzać Robertowi w Bayernie. Nie lubi tego. W przeciwnym razie nie jest to jego sposób na wyrażanie siebie. Moje doświadczenia z nim i jego otoczeniem pokazują, że to szykuje przeprowadzkę do innego wielkiego klubu - mówi Barthel.

Dodał, że najlepszą opcją byłby Real Madryt, gdzie Lewandowski zawsze był transferowym celem. - Nadal uważam, że to możliwe - powiedział piłkarski agent.

Niemieckie media dodają, że "Lewandowski wywołał ostatnio poruszenie, kiedy stwierdził, że po raz pierwszy usłyszał o chęci zatrzymania go przez Bayern".

Na ten moment wiadomo, że przyszłość Lewandowskiego wyjaśni się w letnim okienku transferowym. Choć trener Bayernu nie wyobraża sobie straty najlepszego strzelca, to taki scenariusz jest brany pod uwagę, a następcą Lewandowskiego miałby być Erling Haaland.

Czytaj także:
Awans Manchesteru City bez forsowania tempa w rewanżu
Szaleństwo na Santiago Bernabeu! Madryt szaleje, Paryż znowu we łzach!

Źródło artykułu: