Dani Pacheco, były gracz Liverpoolu: Zagrać z Podolskim to przyjemność. Decyzję podjąłem w minutę!

PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: Dani Pacheco (z prawej)
PAP / Zbigniew Meissner / Na zdjęciu: Dani Pacheco (z prawej)

Dani Pacheco był jedną z największych nadziei akademii Barcelony, z której przeszedł do Liverpoolu. Potem zaliczył jeszcze kilka klubów, a teraz wylądował w Zabrzu. Jak doszło do tego ciekawego transferu? O tym Hiszpan opowiedział w wywiadzie dla WP.

[tag=21238]

Dani Pacheco[/tag] ma, po Lukasie Podolskim, drugie najlepsze CV w Górniku Zabrze. A czy okaże się równie dużym wzmocnieniem? Początek Hiszpan ma obiecujący. W debiucie, choć grał tylko 15 minut, zdobył bramkę dającą zabrzanom remis z Termalicą.

31-letni Pacheco grał z wieloma gwiazdami światowej piłki, jak choćby z Thiago, który poza Barceloną błyszczał też w Bayernie i Liverpoolu.

Sam Pacheco też miał dobre momenty w dużej piłce, choć czegoś jednak zabrakło, aby przebić się w topowych drużynach. W rozmowie z WP SportoweFakty Hiszpan opowiedział o najważniejszych momentach w karierze i o tym dlaczego wylądował w Górniku Zabrze.

Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Jakie pierwsze wrażenia z pobytu w Polsce? Byłeś już u nas wcześniej?

Dani Pacheco: były piłkarz m.in akademii Barcelony, Liverpoolu, Atletico Madryt, Getafe, obecnie Górnik Zabrze: 
Wszystko w porządku. Właśnie przeprowadzam się z hotelu do mieszkania, coraz lepiej poznaję klub. Nie, w Polsce nigdy wcześniej nie byłem. Ale już mogę powiedzieć, że jestem zadowolony z transferu do Górnika.

ZOBACZ WIDEO: Krychowiak w Grecji na dłużej niż kilka miesięcy? "Sprawa cały czas jest otwarta"

Debiut wyszedł ci całkiem udanie...

Tak, jak na 15 minut gry to było nieźle. Miałem to szczęście, że strzeliłem gola, starałem się być aktywny, szukać piłki. Myślę, że ten mecz można ocenić pozytywnie.

Opowiedz o kulisach transferu. Dlaczego trafiłeś do Górnika?

Szczerze mówiąc, myślałem, że do lata już klubu nie znajdę. Nie byłem z tego powodu zadowolony, wręcz przeciwnie, chciałem grać. Dlatego nad ofertą z Zabrza zastanawiałem się mniej niż minutę. Zadzwonili bodaj w piątek, zdecydowałem się od razu, bo to była być może ostatnia szansa, żeby gdzieś zagrać na wiosnę.

A potem zacząłem dogłębniej sprawdzać informacje o Górniku. Znam historię hiszpańskich piłkarzy w tym klubie. Jesus Jimenez, Igor Angulo... Z Jesusem nawet krótko rozmawiałem. Bardzo chwalił Górnika, kibiców, zapewnił, że jeśli czegoś będę potrzebował, to postara się pomóc. Rozmawiałem też z Danielem Sikorskim, z którym grałem ostatnio w Arisie Limassol. Też zachwalał Górnika, mówił, że ma świetnych kibiców, że Torcida jest naprawdę mocna.

A wiedziałeś, że gra tu Lukas Podolski?

To jedna z pierwszych informacji, jaka wyskakuje w internecie, gdy chcesz się dowiedzieć czegoś o Górniku. Powiem tak: to wielka przyjemność grać w zespole z takim piłkarzem. Zresztą, pierwszego gola zdobyłem po jego asyście.

Kontrakt podpisałeś tylko do końca sezonu. Wprawdzie klub ma możliwość przedłużenia, ale masz mało czasu, aby udowodnić, że warto.

Wiedziałem, na co się piszę. Jak wspomniałem, niemal straciłem już nadzieję, że wiosną jeszcze gdzieś zagram. A tu nagle przyszła oferta z Zabrza. W takich okolicznościach nie mogłem stawiać wygórowanych warunków. Ja postaram się pokazać na boisku swoje, a co zrobi klub po sezonie? Każde wyjście zaakceptuję. Bo wiem co podpisałem.

A dlaczego odszedłeś z Arisu Limassol?

Klub chciał sprowadzić innego obcokrajowca pod koniec okienka transferowego. A żeby to zrobić, inny cudzoziemiec musiał zwolnić miejsce. No i padło na mnie. Ale szczerze mówiąc, nie czułem się tam za dobrze. To znaczy: klimat i warunki kontraktowe były bardzo w porządku, ale nie dogadywałem się z cypryjskim trenerem. Ma bardzo mocny charakter, mieliśmy różne zdania na tematy związane z piłką. Wprawdzie jego już tam nie ma, może przy nowym szkoleniowcu inaczej by to wyglądało, ale to już przeszłość.

A skoro o przeszłości mowa - masz w sumie drugie najlepsze CV w Górniku po Podolskim. W wieku 12 lat trafiłeś do szkółki Barcelony, podobno byłeś jedną z największych nadziei tego klubu.

Barcelona od zawsze ma wiele takich nadziei (śmiech). Klub sprowadza najlepszych dzieciaków z Katalonii, z Hiszpanii, a w starszych rocznikach - z całej Europy i świata. Tych perełek jest tam mnóstwo.


Podobno miałeś przydomek "Zabójca", bo byłeś zabójczo skuteczny. Tyle że w seniorach, w żadnym klubie, nie strzelałeś za wiele bramek.

Po pierwsze, piłka juniorska to zupełnie co innego niż seniorska. Po drugie, grając w Barcelonie, która ma zawsze o wiele silniejsze zespoły niż inni, o gole jest bardzo łatwo. Wygrywaliśmy takie mecze po 5:0, 6:0. W każdym spotkaniu mogłem strzelać po dwa gole. Po trzecie wreszcie, wtedy grałem na pozycji napastnika, a w dorosłej piłce jestem bardziej cofnięty, albo gram na bokach. To już zupełnie inne pozycje.

A dlaczego, skoro w klubie wróżono ci tak wielką przyszłość, nie chciałeś zostać w Barcelonie i poszedłeś do Liverpoolu?

W Barcelonie nie było jeszcze wtedy Pepa Guardioli. Nie było takiego trendu, jaki nastał później, czyli korzystania z wychowanków, z akademii. Wówczas pierwszym trenerem był Frank Rijkaard, to wyglądało zupełnie inaczej niż za Pepa. A ja dostałem ofertę od Rafy Beniteza, który był wtedy w Liverpoolu. Do tego w zespole było dużo Hiszpanów. Dlatego się zdecydowałem.

Długo grałeś w drugim zespole Liverpoolu, ale zaliczyłeś też trochę meczów w pierwszej drużynie. Mimo wszystko nie poszło tak, jak chciałeś. To był stracony czas?

Nie, nigdy tak nie powiem. Nie żałuję w żaden sposób pobytu w Liverpoolu. Byłem coraz bliżej pierwszego zespołu, w pewnym momencie wydawało się, że na stałe zadomowię się w drużynie Beniteza. Ale Rafa odszedł i najlepsze czasy dla Hiszpanów w tym klubie się skończyły. U nowego trenera nie było już takiego zaufania jak u Beniteza.

Liverpool kilka razy cię wypożyczał. Jednego wypożyczenia jednak nie rozumiem. Poszedłeś do Atletico Madryt, które następnego dnia oddało cię do Rayo Vallecano. O co tu chodziło?

Sprawa jest prosta. Od razu miałem iść do Rayo, ale nie było ich stać na opłacenie mojego kontraktu. I wtedy pojawiło się Atletico Madryt. Wzięło na siebie część mojej wypłaty, a układ był taki, że gdybym bardzo dobrze grał w Vallecano, to Atletico miało coś na kształt pierwokupu.

Ostatecznie tam jednak nie trafiłeś. Na przestrzeni ostatnich lat grałeś w kilku klubach hiszpańskiej drugiej ligi. Który okres najlepiej wspominasz?

Myślę, że lata spędzone w Alaves i Getafe. Awans do Primera Division smakował bardzo dobrze.

A gdybyś miał wybierać najlepszy mecz w twojej karierze? Taki, który chciałbyś powtórzyć w Zabrzu?

Baraże z Tenerife, w barwach Getafe właśnie. Pierwszy mecz przegraliśmy 0:1, ale w rewanżu wygraliśmy 3:1, a ja strzeliłem dwa gole. Zszedłem z boiska pod koniec meczu, jednak tych nerwów na ławce nie zapomnę nigdy. Sędzia doliczył wtedy bodaj 8 minut, to było jak wieczność. Bo miałem świadomość, że jeśli awansujemy, to ten mecz, w którym strzeliłem dwa gole przejdzie do historii klubu i mojej. I tak się ostatecznie stało.

Steven Gerrard to najlepszy piłkarz z jakim grał Pacheco
Steven Gerrard to najlepszy piłkarz z jakim grał Pacheco

Z jakim najlepszym piłkarzem grałeś w jednej drużynie? Albo może top 3?

Najlepszy... Steven Gerrard. Niesamowity gość, który z każdym dniem i treningiem wydawał się jeszcze lepszy. Poza nim Xavi Alonso, też niesamowity piłkarz. A z akademii Barcelony wskazałbym na Thiago, który udowodnił później, choćby w Bayernie, że jest graczem klasy światowej.

No właśnie. W akademii Barcelony musiałeś spotkać piłkarzy, którzy potem błyszczeli.

Tak, mój zespół był bardzo mocny. Poza wspomnianym Thiago, choćby Marc Barta, Cristian Tello, Oriol Romeu. Jestem z chłopakami w kontakcie, najczęściej właśnie z Romeu, który gra teraz w Southampton. W starych czasach trzymaliśmy się razem, dzieliliśmy zresztą pokój.

Z przyjemnych momentów warto jeszcze zwrócić uwagę na mistrzostwa Europy do lat 19, w 2010 roku. Zostałeś królem strzelców z 4 bramkami.

To był bardzo przyjemny moment. Zawsze kiedy reprezentujesz swój kraj, jesteś dumny. Ten turniej nam bardzo dobrze wyszedł, bo mieliśmy świetny zespół. A mając dookoła siebie utalentowanych kolegów, łatwiej się gra i strzela.

Z całym szacunkiem dla Górnika. Ale... skoro zaczynałeś w Barcelonie, grałeś w Liverpoolu i innych znanych klubach, to znaczy, że coś poszło źle skoro w wieku 31 lat wylądowałeś w Polsce?

Każda kariera, każda ścieżka jest inna. Wspominaliśmy Lukasa Podolskiego. On dokonał w futbolu rzeczy wielkich, a też gra teraz w Górniku. I jak widzę, jest szczęśliwy! Choć wiem oczywiście, że w jego przypadku chodziło o dotrzymanie słowa, o przyjście do klubu, który kocha. Chodzi mi jednak o to, że gra w Górniku to żadna ujma, a wręcz przeciwnie! Gdy widzisz ten stadion, tych kibiców, to czujesz, że jesteś poważnym piłkarzem. Nie jestem wypalony, a wręcz przeciwnie. Jestem zdrowy i wciąż bardzo głodny futbolu.

A prawdą jest, że już w 2013 roku byłeś bliski przyjścia do Ekstraklasy? Mówi się, że interesowała się tobą Wisła Kraków.

Tę historię poznałem dopiero niedawno, po przyjeździe do Polski. Nic o tym nie wiem. Na pewno nie było blisko transferu, bo ja z nikim na ten temat wtedy nie rozmawiałem. Z drugiej strony nie mogę wykluczyć na sto procent tego, że na przykład negocjacje, ale takie wstępne, prowadzili moi agenci. Tyle że teraz nie ma to już znaczenia. W tym momencie liczy się przede wszystkim Górnik.

Glenn Hysen: Boje się meczu z Polską!
Kamiński: Są rzeczy ważniejsze niż kasa

Źródło artykułu: