Reprezentacja Polski początkowo miała inne plany na 24 marca, ale wykluczenie Rosji z międzynarodowych rozgrywek wiele pozmieniało. Efekt jest taki, że zamiast rozegrać pierwszy baraż o awans na MŚ 2022, Biało-Czerwoni w Glasgow zmierzą się towarzysko ze Szkocją.
Przed tym spotkaniem jest sporo obaw. Pięć dni później czeka nas decydujący pojedynek o mundial z Czechami lub Szwedami, a Szkoci znani są z bardzo twardej gry. Dlatego najważniejsze będzie, aby żaden z naszych kluczowych zawodników nie doznał kontuzji.
W Szkocji przez kilka lat grał Dariusz Adamczuk. Tam był zawodnikiem Dundee FC i Rangers FC. W "Przeglądzie Sportowym" padło pytanie, ile jest w prawdy w tym, że szkoccy piłkarze nazywani są siepaczami, drwalami i rugbistami.
ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się niezręcznie. Zobacz, jak zareagował Lewandowski
- Gdy oglądam mecze ligi szkockiej, niekoniecznie z udziałem czołowych drużyn, ciągle widzę, że swoje musisz wybiegać. No i sędziowie już w trampkarskiej piłce przymykają oko na drobniejsze faule. Może dla kogoś wbrew pozorom nawet w twardych faulach nie ma złośliwości i płaczu. Gdy tam grałem, nie było tak, że po każdym meczu ktoś miał zerwane więzadła. Sfaulujesz, poklepiesz po plecach, gramy dalej - mówi 11-krotny reprezentant Polski.
Adamczuk zwraca uwagę także na inną kwestię. W Szkocji jest bowiem wielkie przywiązanie do historii, którą tamtejszy futbol ma bardzo bogatą.
- W nich czuć autentyczny szacunek do historii, drużyny mają grubo ponad sto lat, powstały jeszcze w XIX wieku. W dzień meczowy nie mogłeś przyjść do klubu w dżinsach, tylko w spodniach z eleganckiego materiału. W Szkocji mają swoje standardy, które są przestrzegane - opowiada.
Mecz Szkocja - Polska już w czwartek 24 marca o godzinie 20:45. Transmisja na żywo w TVP 1, TVP Sport, Polsat Sport Premium i WP Pilot.
Tomaszewski zły. "Aż się wierzyć nie chce" >>
PZPN ma plan. Duża pomoc dla Ukrainy >>