[tag=7755]
Reprezentacja Polski[/tag] nie zawiodła przed własną publicznością. Podopieczni Czesława Michniewicza pokonali 2:0 Szwecję na Stadionie Śląskim i zapewnili sobie awans na tegoroczne mistrzostwa świata.
Grzegorz Krychowiak zameldował się na boisku po zmianie stron i odegrał kluczową rolę przy pierwszej bramce gospodarzy. Doświadczony piłkarz wywalczył rzut karny, a chwilę później Robert Lewandowski dopełnił formalności.
- Powiem tak od serca: gdybym był w pierwszej połowie na boisku, to już by mówili, że z Krychowiaka rezygnujemy, że był najgorszy na boisku. Przyszła moda na krytykowanie Krychowiaka, ale dzisiaj odpowiedziałem odpowiednią grą, że Krychowiak się nie skończył i jeszcze będzie grał w tej reprezentacji - zapewnił 32-latek w rozmowie z Marcinem Feddkiem.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szokująca scena! Zdzielił rywala łokciem w twarz
Kadrowicz przekonywał, że styl nie ma znaczenia. - Jestem profesjonalnym zawodnikiem. Warunki były trudne, nie graliśmy dobrej pierwszej połowy, ale najważniejsze jest to, że zakwalifikowaliśmy się na mundial. Styl, sposób za trzy dni będzie zapomniany, a najważniejsze jest to, że będziemy na mundialu w Katarze - tłumaczył.
Krychowiak uważa, że faul Jespera Karlstroma był ewidentny. - Poczułem kontakt. Wydaje mi się, że to był stuprocentowy karny. Wybiegłem zawodnikowi zza pleców. To trochę otworzyło mecz i nam bardzo pomogło - zaznaczył.
Nowy gracz AEK-u Ateny nie wybiega zbyt daleko w przyszłość. - Jeszcze się nad tym nie zastanawiałem, co dalej. Zobaczę, jeszcze mi zostało osiem meczów, będę grał do końca i na tym się przede wszystkim skupiam - oznajmił.
Czytaj także:
"Wojciech Szczęsny kupił czas Michniewiczowi". Ekspert ocenia mecz ze Szwecją
Paweł Kapusta: Mecz jak tlen dla polskiej piłki [KOMENTARZ]