Kiedy tylko sędzia Daniele Orsato zakończył mecz Polska - Szwecja, Czesław Michniewicz wzruszył się do łez. Selekcjoner padł na kolana, ucałował murawę a potem z boku obserwował radość jego piłkarzy i kolegów z ławki. Wszystko uchwyciły kamery.
Wzloty i upadki
- Chciałem z boku popatrzeć na euforię zawodników i członków sztabu - tłumaczył selekcjoner.
Po chwili dodał: - Przez głowę przeszły mi różne obrazki z całego życia i kariery: wszystkie wzloty i upadki aż do momentu, w którym znalazłem się teraz. Musiałem pokonać sporo trudności, by od małego chłopca, przez studia, trochę kariery zawodniczej i trenerskiej, dotrzeć do miejsca, w którym cała Polska nam kibicuje.
ZOBACZ WIDEO: Piłkarze z zakazem gry w reprezentacji Polski? "Dałbym im szansę"
Trener podziękował też Cezaremu Kuleszy. To on zatrudnił Michniewicza po niespodziewanym odejściu Paulo Sousy.
- Poszedł pod prąd. Pamiętam, co się działo po moim wyborze. Mówiono, że podzielił Polskę. Prezes wytrzymał ciśnienie - mówił.
Michniewicz po awansie był w wybitnie dobrym humorze. Na konferencji non stop żartował z Grzegorzem Krychowiakiem. Selekcjoner w żartobliwy sposób skomentował też sytuację Jacka Góralskiego, który zszedł w przerwie.
Wpływ miała na to żółta kartka, którą pomocnik został ukarany pod koniec pierwszej połowy.
- Mieliśmy umowę, że jeśli dostanie kartkę, to zmieniam go pięć minut później. Mówiłem mu, że musi od tej pory grać bez kontaktu. On mi odpowiedział, że musimy podostrzyć grę - śmiał się trener.
Do końca na boisku dotrwał Kamil Glik. Nie było łatwo, bo obrońca już przed meczem zgłosił kontuzję. Selekcjoner tłumaczył, że większość piłkarzy z takim urazem nie wyszłaby nawet na rozgrzewkę.
W trakcie meczu na problemy zdrowotne narzekali również Bartosz Bereszyński i Krystian Bielik. Obaj - podobnie jak Glik - dokończyli mecz.
Niepokojąca wydawała się też sytuacja Lewandowskiego, który po meczu skarżył się na ból żeber. - Podczas gry Robert musiał poczuć tam jakiś problem z mięśniem. Myślę jednak, że nie stało się nic poważnego. Jego kolano również wytrzymało. Wprawdzie jest tam lekki uraz i potrzeba czasu, by w pełni się zagoił - przyznał trener.
Kluczowe momenty
Po ogromnej radości z awansu, Michniewicz zaczął tłumaczyć, co zdecydowało o wtorkowym zwycięstwie.
- Wiedzieliśmy, że Szwedzi grają dobrze w piłkę, ale robią to w przewidywalny sposób. Czesi byliby trudniejsi do analizy, nie chciałem z nimi grać. Za to Szwedzi mają kilka schematów, które bardzo dobrze działają - mówił.
Z kolei w grze Polaków kluczowa była reakcja po drugiej bramce.
- Wtedy rozmawiałem z szefem banku informacji, Hubertem Małowiejskim, że to najważniejszy moment meczu. Nie mogliśmy wtedy dać rywalom okazji do bramki kontaktowej. Cieszę się, że zespół dobrze zareagował i szukał trzeciego gola. W poniedziałek wyprosiliśmy dziennikarzy z treningu, bo ćwiczyliśmy rozegranie przy rzutach rożnych. I udało nam się z nich również stwarzać zagrożenie - wyjaśnił selekcjoner.
Biało-Czerwoni poznają rywali na mundialu w Katarze już 1 kwietnia. Wtedy odbędzie się losowanie fazy grupowej. Turniej zacznie się 21 listopada.
"Najcięższy karny w moim życiu". Lewandowski udźwignął presję