Grabara wreszcie znalazł swoje miejsce na ziemi

Przez lata krążyły legendy o jego talencie, choć częściej niż o wspaniałych paradach, słychać było o mniejszych lub większych kontrowersjach z jego udziałem. Dziś jednak Kamil Grabara wydaje się wreszcie zaczynać grać na miarę swojego potencjału.

Bartłomiej Bukowski
Bartłomiej Bukowski
Kamil Grabara Getty Images / Thor Wegner/DeFodi Images / Na zdjęciu: Kamil Grabara
"Nie graj szefa" - skierowane do Tomasza Hajty w jednej z Twitterowych przepychanek to wciąż chyba największy znak rozpoznawczy Kamila Grabary.

Młody golkiper nigdy nie gryzł się w język, nie stronił od kontrowersji. Krnąbrny charakter często był mu wypominany, zwłaszcza gdy zawodził na boisku.

Teraz wydaje się jednak, że wreszcie wszystko zaczyna się układać. Grabara świetnie odnalazł się w Danii i stał się jednym z liderów zmierzającej po  mistrzostwo FC Kopenhagi.

ZOBACZ WIDEO: Czy reprezentacja Polski wyjdzie z grupy na MŚ? "Wreszcie nie jesteśmy w łatwej grupie"

Nowy Dudek

Gdy w 2016 roku, zaledwie 7 dni po swoich 17. urodzinach odchodził z Ruchu Chorzów do Liverpoolu wydawało się, że już wkrótce będziemy mieć kolejnego bramkarza klasy światowej.

Zwłaszcza, że nie było tak, że to Grabara chwytał się oferty, która mogła być dla niego jedyną szansą w życiu. Wręcz przeciwnie. To Liverpool uchodził wówczas za sporego wygranego, bowiem o usługi młodego Polaka miały zabiegać także Manchester City czy Manchester United. Angielskie media z miejsca ochrzciły go "nowym Dudkiem".

W Anglii jednak się nie przebił. A piłkarzem "The Reds" był 5,5 roku (odejmując czas spędzony na wypożyczeniach). Nie udało mu się ani razu wystąpić w dorosłej drużynie angielskiego klubu. Definitywnie pożegnał się z klubem latem 2021 roku, gdy odszedł za 3,5 mln euro do Kopenhagi.

"Nie tłumaczcie tego, bo mnie wy***olą"

Przez te wszystkie lata, pod kątem sportowym Grabara mógł popaść w zapomnienie.  Wszak w zasadzie niczym specjalnym się nie wyróżniał. Przynajmniej na boisku.

Poza nim bowiem młody golkiper był wyjątkowo barwny. Jego liczne twitterowe wojenki, jak ta przytoczona na starcie z Hajtą, przeszły już do legendy. Jednak nie gryzł się w język nie tylko w stosunku do innych użytkowników popularnego portalu społecznościowego.

Gdy miał pełnić rolę 3. bramkarza w kadrze U-21, zdecydowanie odmówił. - Po co miałbym tam się znaleźć? Szukali kogoś do noszenia piłek? Przecież wiadomo było, że będzie bronił Wrąbel, że nawet Drągowski nie ma szans - mówił w wywiadzie udzielonym "Polsatowi Sport". - Ja nigdy nie myślę, żeby siedzieć na ławce. Nie przyjeżdżam na kadrę, aby pokazać się w kanale "Łączy nas piłka" - mnie to nie interesuje. Interesują mnie wyzwania na boisku - dodawał.

Nie oszczędzał także trenera, gdy był na wypożyczeniu w Huddersfield Town. - Powiem szczerze, ja nie wiem, co teraz się dzieje w tym klubie. Mówię to całkiem obiektywnie, nie tłumaczcie tego może na angielski, bo mniej wyp****olą z tego Huddersfield. Niedługo i tak jest koniec kontraktu, więc to tak naprawdę nieważne. Miałem kontuzję, chwilę to trwało i nie mogłem trenować. Później już ćwiczyłem, a trener mówił na konferencji prasowej, że nie mogę grać i trenować. Stwierdziłem: "jak chcesz mnie odpalić, to mi to powiedz" - mówił na kanale Foot Truck.

Strzał w "10"

Grabara bowiem nigdy nie potrafił w pełni pogodzić się z faktem bycia rezerwowym. Ten etap, przynajmniej w piłce klubowej, na ten moment ma jednak już za sobą.

Strzałem w dziesiątkę było odejście do Danii. Najpierw na wypożyczenie do AGF Aarhus, a następnie transfer definitywny do Kopenhagi.

- Kamil to bardzo utalentowany bramkarz z silnym charakterem i dużymi ambicjami. Nigdy nie jest usatysfakcjonowany, zawsze pcha do przodu, zarówno siebie, jak i kolegów z drużyny. Pokazał swoją wartość zarówno w Danii, jak i na wypożyczeniu w Huddersfield Town - mówił po transferze Polaka dyrektor sportowy FC Kopenhaga Peter Christiansen.

Laurka wystawiona przez nowego pracodawcę nieco jednak zaciemniała wcześniejszy obraz kariery Grabary. Ten bowiem miał na swoim koncie także sporo spektakularnych wpadek czy to w Huddersfield, czy już w Skandynawii.

W pewnym momencie wydawało się nawet, że jego kariera znalazła się na poważnym zakręcie. Grabara notował błąd za błędem, czy to wbijając piłkę do własnej bramki po dośrodkowaniu, czy nabijając rywala, co także doprowadziło do straty gola.

- Jest dynamiczny, dobrze wyszkolony technicznie, ma silny charakter. Nie złamie go byle co. Jego minusem jest jednak brak skupienia. Widać to po szkolnych błędach - oceniał wówczas na naszych łamach Arkadiusz Onyszko.

Zasłużyć na szacunek

Dziś jednak po tamtym Grabarze nie ma śladu. Młody golkiper stanowi silny punkt swojego zespołu. Co więcej, potwierdzają to także liczby. W lidze duńskiej nie wpuścił gola od 524 minut, w tym także w hitowym starciu z drugim w tabeli FC Midtjylland. W sumie natomiast w 22 meczach duńskiej Superligaen zachował 12 czystych kont, wpuszczając przy tym zaledwie 13 bramek.

Jest to tym bardziej imponujące, że jeszcze pod koniec zeszłego roku jego sytuacja wcale nie była łatwa.

- Wszystkim fanom chcę powiedzieć, że nie musicie mnie kochać, ale kiedy dobrze mi idzie, okażcie mi trochę szacunku. Byłoby miło. Nie oczekuję, że będziecie śpiewać moje imię przed meczem, ale wykonuję swoją pracę dla klubu i daję mu wszystko co mam - mówił pod koniec listopada Grabara na łamach duńskich mediów. Wówczas wielu fanów jego zespołu wolało oglądać między słupkami 32-letniego Karla-Johana Johanssona.

Dziś jednak zwolenników Johanssona, o ile jeszcze takowi zostali, jest coraz mniej. Grabara od kilku tygodni udowadnia, że trener Jess Thorup nie pomylił się, idąc wbrew głosom kibiców, gdy konsekwentnie stawiał na Polaka.

Obaj panowie zresztą wydają się mieć wyjątkowo dobrą relację. - W Anglii miałem więcej menedżerów niż trenerów. Nie byli tak zaangażowani w codzienne treningi. Zajmowali się bardziej planowaniem, niż rzeczywistym szkoleniem. Tutaj jest zupełnie odwrotnie - chwalił Thorupa Grabara  w rozmowie z campo.dk. - Jess jest blisko zespołu, porównuję go z trenerem reprezentacji Polski, Czesławem Michniewiczem - dodawał.

Komplementy sypią się tu jednak z obu stron. Thorup jakiś czas temu stwierdził m.in., że Grabara jest obecnie w życiowej formie.

- Kamil doskonale zdaje sobie sprawę z tego, gdzie zawieszona jest jego poprzeczka. Jest bardzo ambitny - podkreślał szkoleniowiec po ostatnim meczu z AaB.

Pozostaje mieć nadzieję, że taki stan rzeczy w Kopenhadze utrzyma się jak najdłużej, a sam Grabara wreszcie zapracuje na miłość miejscowych kibiców.

- Może kiedyś zdobędę ich szacunek, jeśli np. rozegram 100 meczów dla klubu - mówił przed kilkoma miesiącami Polak. Od tamtej pory jednak na pewno postawił ogromny krok w tym kierunku.

Czytaj także:
"Ha ha! Nie ma szans". Ależ odpowiedział Rosjanom
Jose Mourinho najadł się wstydu. AS Roma wraca z chęcią odwetu

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×