Piłkarka z Charkowa gra w Polsce. Dopadła ją depresja

Materiały prasowe / Górnik Łęczna / Na zdjęciu: Olha Szalimowa
Materiały prasowe / Górnik Łęczna / Na zdjęciu: Olha Szalimowa

Piłkarka Olha Szalimowa po wybuchu wojny musiała uciekać z Ukrainy. Schronienie znalazła w Polsce i podpisała kontrakt z Górnikiem Łęczna. W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" przyznała, że to wszystko wywołało u niej depresję.

Życie Ukraińców zmieniło się 24 lutego. Wtedy rosyjskie wojska rozpoczęły inwazję na ten kraj. Miliony osób uciekły do Polski i innych sąsiednich krajów, które były gotowe przyjąć uchodźców. Jedną z nich była Olha Szalimowa. To piłkarka z Charkowa, która przed wybuchem wojny grała w 2-ligowym ukraińskim SC Dnipro.

Jej ucieczka do Polski trwała kilka dni. Schronienie znalazła w Łęcznej. Tam podpisała umowę z miejscowym Górnikiem. Futbol to dla niej odskocznia, która jednak nie pozwala na to, by zapomnieć, co dzieje się w jej rodzinnym kraju. Raz dziennie ogląda zdjęcia ze swojej okolicy i czyta wiadomości. Okrucieństwo Rosjan wpłynęło też na nią.

- Mam problemy z nerwami. Dopadła mnie depresja. Po tym, co się wydarzyło, zdajesz sobie sprawę, że ceniłeś niewłaściwe rzeczy i wyznaczałeś niewłaściwe cele w życiu. Teraz wiem, że wszystkie najważniejsze rzeczy zmieszczą się w torbie. Życie rodziny jest najwyższym priorytetem. Wojna odebrała nam życie, musimy zacząć wszystko od nowa. Jak zacząć? Co robić? To bardzo trudne pytanie - powiedziała Szalimowa w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".

W Polsce może liczyć na pomoc wielu ludzi. Jednak to nie zastąpi jej rodzinnego domu i normalnego życia, jakie miała w Ukrainie przed rozpoczęciem rosyjskiej inwazji.

- Wszyscy są bardzo przyjaźni i mili. Bardzo się cieszę, że ludzie w Polsce traktują nas, Ukraińców, z taką czułością i troską. Ale bez względu na to, jak dobrze jest w gościach, chcę wrócić do domu. W tej chwili nie mam dokąd pójść. Jestem zadowolona z tego co mam. Wewnątrz klatki piersiowej często odczuwam ból - dodała
Szalimowa.

- Wojna odebrała nam życie. Niektórym dosłownie, niektórym w przenośni. Na Ukrainie bombardowane są dzielnice mieszkalne. Umierają cywile, kobiety, dzieci. Strzelają we wszystko: szkoły, stadiony, budynki mieszkalne i szpitale położnicze razem z rodzącymi kobietami. Dla Rosjan nie ma świętości - stwierdziła.

Czytaj także:
Królewska precyzja w Londynie. Triumfator Ligi Mistrzów krok od wyeliminowania
"Po Lewandowskim nie było śladu". Niemieckie media w szoku po meczu Bayernu