82-letni Jozef Sabo to ukraiński piłkarz pochodzenia węgierskiego. W swojej karierze reprezentował barwy ZSRR, a karierę piłkarską kończył w drużynie Dinamo Moskwa. Przez lata był też zawodnikiem, a później trenerem Dynama Kijów.
Teraz na własne oczy widzi, co dzieje się w Ukrainie, gdzie od 24 lutego toczy się wojna, którą rozpoczęły wojska rosyjskie na rozkaz Władimira Putina.
Widząc to wszystko oraz obserwując zachowanie Viktora Orbana, premiera Węgier, zdecydował się zabrać głos w sprawie i skrytykować go.
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #05: Silna grupa, w której się nas boją. Szukamy sparingpartnera
- Wstyd mi być Węgrem - przyznał wprost. Dla niego nie jest problemem fakt, że Węgrzy nie pomagają Ukrainie ale, że przeszkadzają jej bronić się przed agresją Rosjan.
- Przede wszystkim problem nie polega na tym, że Węgry nie pomagają Ukrainie w wojnie. Nie rozumiem, dlaczego nie pozwalają przynajmniej na przepuszczanie przez kraj broni wysłanej z Zachodu - dodał.
Na Sabo natychmiast wylała się fala krytyki w węgierskich mediach, a ten nie chce z nimi rozmawiać. - Odmówił nawet kontaktu z korespondentami węgierskich publikacji z powodu stanowiska rządu węgierskiego w sprawie dostarczenia broni na Ukrainę - pisze dziennik Blikk.
Znajomi przyznają, że Sabo znienawidził Rosjan i usunął nawet wszystkie numery telefonów byłych już znajomych z tego kraju.
Sabo dzień przed atakiem Rosji był operowany w Instytucie Chirurgii i Transplantologii w Kijowie. To właśnie tam "spotkał się" z początkiem wojny.
"Jozef Sabo jest Węgrem, który jest dumą narodu ukraińskiego. Jak ci Węgrzy, którzy teraz zaciekle walczą we wspaniałej 128. Brygadzie" - napisał w mediach społecznościowych Petro Maga, słynny ukraiński prezenter.
Zobacz także:
Wtargnęli na boisko i przywiązali się do słupków
"Doszło do konfliktu w zespole". Były kadrowicz punktuje mistrzów Polski