To był wielki cios dla Bayernu. Julian Nagelsmann żałuje jednej rzeczy

PAP/EPA / Na zdjęciu: Julian Nagelsmann
PAP/EPA / Na zdjęciu: Julian Nagelsmann

Bayern Monachium sensacyjnie pożegnał się z Ligą Mistrzów. W ćwierćfinale Bawarczyków wyeliminował Villarreal. Trener Julian Nagelsmann tłumaczy się brakiem szczęścia, jednak to nie pierwsza kompromitacja Bayernu pod jego wodzą.

Nieprawdopodobną dramaturgię miała końcówka wtorkowego meczu ćwierćfinałowego Ligi Mistrzów Bayern Monachium z Villarreal CF. W 88. minucie do wyrównania 1:1 doprowadził Samuel Chukwueze i to Hiszpanie mogli cieszyć się z sensacyjnego awansu do półfinału. W pierwszym meczu podopieczni Unaia Emery'ego wygrali 1:0.

Wydawało się, że Bayern Monachium bez problemu wyeliminuje niżej notowanego rywala. Nic z tego. Dla Bawarczyków jest to już druga tak duża klęska w tym sezonie. W październiku drużyna po katastrofalnym meczu przegrała w Pucharze Niemiec 0:5 z Borussią Monchengladbach.

- Myślę, że pierwszy mecz nie ułożył się po naszej myśli, graliśmy bardzo źle. We wtorek pressing był znakomity, mamy wielu znakomitych graczy ofensywnych, mieliśmy szansę na strzelenie bramki w I połowie - powiedział Julian Nagelsmann, cytowany przez polsatsport.pl.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: dobre wieści dla kibiców kadry. Ten film daje nadzieje

Nagelsmann żałuje, że przy wyniki 1:0, mistrzowie Niemiec nie poszli za ciosem.
- Gdyby Thomas Mueller strzelił na 2:0, byłoby zupełnie inaczej. Oni mieli jedną szansę, trochę szczęścia, to nie był idealny strzał, ale za to skuteczny finisz Villarrealu. Trudno to zaakceptować - dodał.

- Nie jest łatwo rozbić taki mur. Musisz starać się grać skrzydłami, wywierać presję. Nie graliśmy źle, ale brakowało nam szczęścia. Dlatego odpadliśmy z Ligi Mistrzów - przyznał.

Na pocieszenie dla Bayernu pozostanie mistrzostwo Niemiec. W tabeli Bundesligi drużyna z Monachium ma dziewięć punktów przewagi nad drugą Borussią Dortmund.

Zobacz także:
Ostra gra Lewandowskiego. Polak mógł nawet otrzymać czerwoną kartkę
Niemieckie media tak oceniają "Lewego" po gigantycznej sensacji

Źródło artykułu: