Choć Villarreal CF to ubiegłoroczny triumfator rozgrywek Ligi Europy, wynik ćwierćfinałowego dwumeczu Ligi Mistrzów pomiędzy Żółtą Łodzią Podwodną a Bayernem Monachium jest sensacją. We wtorek hiszpański klub zremisował w stolicy Bawarii 1:1 (w pierwszym meczu wygrał 1:0) i wyeliminował niemieckiego giganta!
Niemieckie media piszą o klęsce zespołu Juliana Nagelsmanna, który zawiódł oczekiwania kibiców w swoim pierwszym roku pracy w roli trenera monachijczyków. Nie brakuje opinii, że odpadnięcie z siódmym zespołem tabeli La Liga to wprost kompromitacja drużyny.
Bayern bez polotu
Z tym nie do końca zgadza się Artur Wichniarek. Były dwukrotny król strzelców 2. Bundesligi w barwach Arminii Bielefeld uważa, że siłę Villarreal widać było przecież w meczach 1/8 finału z Juventusem Turyn (1:1 i 3:0).
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ależ on to zrobił! Zobacz popis gwiazdora Barcelony
- Po dwumeczu z Juventusem wiedzieliśmy, że to nie są chłopcy do bicia. I w starciach z Bayernem to się potwierdziło. Już w pierwszym spotkaniu to Hiszpanie zostawili Bayern przy życiu, zostawili ich w grze. Przecież tam wynik powinien być zdecydowanie wyższy niż 1:0 - przekonuje w rozmowie z WP SportoweFakty.
- Bawarczycy zagrali tam niesamowicie słabo, nie tylko w obronie, ale też w ataku, nie stwarzali sobie żadnych okazji strzeleckich. We wtorek było z tym lepiej, ale na pewno nie był to ten Bayern, który zachwycał Europę jeszcze kilka miesięcy temu. Długimi fragmentami był bezzębny, nie było polotu i fantazji, do jakiej nas przyzwyczaili w meczach Ligi Mistrzów, gdy przyjemnie patrzyło się na ich grę. We wtorek trochę z tego pokazali tylko w drugiej połowie - zobaczyliśmy zespół grający szybciej, agresywniej i właśnie z tej agresji wziął się gol Roberta Lewandowskiego na 1:0.
Lewandowski po odpadnięciu Bayernu z Ligi Mistrzów--->>>
Wynik 1:0 nie dawał jednak gospodarzom awansu, gwarantował jedynie dogrywkę. W końcówce nie dość, że Bayern nie potrafił strzelić drugiego gola, to popełnił niezwykle kosztowny błąd.
- Bayern nie umiał zamknąć meczu. A Villarreal to drużyna, która czyha na jeden błąd rywala, czeka na szybki kontratak i potrafi go wykorzystać. Tak było w meczu z Juventusem w Turynie, tak stało się teraz. Nadziali się na kontrę, nie potrafili jej przerwać w odpowiednim momencie i stracili gola. I to gospodarze dali szansę rywalom na awans, którą ci wykorzystali - ocenił.
Będzie rewolucja
Po spotkaniu Nagelsmann powiedział, że jego piłkarzom zabrakło jedynie szczęścia. Prawda jest jednak bardziej niewygodna dla Bawarczyków.
Wichniarek: - Bayern to maszyna, która jednak już jakiś czas temu się zacięła. W Bundeslidze oni nie mają konkurencji, po raz dziesiąty z rzędu zostaną mistrzem Niemiec i być może to uśpiło ich czujność. Zwłaszcza na rynku transferowym, gdzie w ostatnim czasie klub zawodzi. Przecież żadne transfery Bayernu z ostatnich miesięcy się nie bronią! Bouna Sarr, Marc Roca, Dayot Upamecano czy Marcel Sabitzer nie wzmocnili tej drużyny. To jest problem, który w najbliższych tygodniach będzie w Niemczech szeroko omawiany i dyskutowany. Także w klubie.
Jego zdaniem w Bayernie może dojść do dużych zmian, nie tylko jeśli chodzi o skład pierwszego zespołu.
- Wprawdzie Oliver Kahn już powiedział, że odpadnięcie w ćwierćfinale Ligi Mistrzów to nie tragedia, ale w klubie będzie burza mózgów i pojawią się konsekwencje. Moim zdaniem z posadą dyrektora sportowego pożegna się Hasan Salihamidzić. Świetnym kandydatem do tej roli byłby Max Eberl, który wykonywał znakomitą pracę w Borussii Moenchengladbach - podpowiada były reprezentant Polski.
Ekspert Viaplay i Kanału Sportowego przekonuje, że największym problemem Bayernu jest obrona oraz środkowa strefa boiska i tam potrzeba nowych, wartościowych zawodników. - Drużyna potrzebuje wzmocnień w środku drugiej linii, Joshua Kimmich i Leon Goretzka nie mają alternatyw. Już przecież słyszymy, że Bayern jest blisko wykupienia z Ajaxu Amsterdam Rayana Gravenbercha i Noussaira Mazrouiego.
"Lewandowski stracił szansę"
Odpadnięcie z Ligi Mistrzów to równie fatalna informacja dla Bayernu, co dla Roberta Lewandowskiego. Wszystko wskazuje na to, że już 12 kwietnia polski napastnik stracił złudzenia, że uda mu się wygrać Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza świata 2022 roku.
Polak nie odniesie sukcesu w Champions League, a na dodatek nieprawdopodobną formę prezentuje w tych rozgrywkach (i nie tylko) Karim Benzema, który wręcz na swoich plecach wniósł Real Madryt do półfinału. Po hat-tricku na Stamford Bridge we wtorek to jego gol w dogrywce dał awans Królewskim w starciu z Chelsea.
- Niestety, ale tak. Swego czasu Zinedine Zidane mówił, że jego zdaniem najlepszym środkowym napastnikiem na świecie jest Karim Benzema, z czym nie do końca chcieliśmy się zgodzić. Ale wychodzi na to, że miał rację i widział więcej niż my. Trzeba przyznać, że w spotkaniach z Paris Saint-Germain i Chelsea Francuz pokazał niesamowitą klasę. Niestety, odpadnięcie z Ligi Mistrzów i tak wybitna postawa Benzemy sprawia, że Lewandowski stracił szansę na Złotą Piłkę - uważa.
Odpadnięcie z Ligi Mistrzów tylko podsyciło plotki o możliwym rozstaniu Polaka z Bayernem. Kontrakt obowiązuje do końca przyszłego sezonu, jednak pojawiają się doniesienia o możliwych przenosinach Lewandowskiego do Barcelony. Co na to nasz ekspert?
- Dopóki Robert nie przedłuży umowy z Bayernem, będą spekulacje transferowe. Od tego nie uciekniemy. Wiadomo, że FC Barcelona buduje mocny zespół, chce i powoli wraca do elity za sprawą Xaviego Hernandeza i dla tego zespołu Lewandowski byłby niesamowitym wzmocnieniem. Pytanie tylko, czy stać ich na płacenie 30 milionów euro przez trzy lata kontraktu? - pyta Artur Wichniarek.