Od dziesięciu miesięcy Patryk Małecki jest zawodnikiem Stali Rzeszów, do której trafił z Zagłębia Sosnowiec. Jak sam przyznał, na Podkarpaciu odżył jako zawodnik - zarówno fizycznie, jak i psychicznie.
W marcu 2021 roku doszło do nieprzyjemnej sytuacji związanej z Małeckim. Kierownictwo Zagłębia Sosnowiec uważało, że piłkarz naruszył nietykalność jednego z trenerów. Sprawa miała swój finał w sądzie, a klub został zobowiązany do wypłaty 150 tys. złotych.
Do Rzeszowa Małecki trafił z przypiętą łatką. Pojawiały się głosy, że… pobije trenera i zaprowadzi porządek w szatni. Po blisko roku gry w Stali podejście do napastnika uległo zmianie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: ach, ten Neymar. Tarzał się po podłodze!
- Po tym jak Sosnowiec zrobił ze mnie bandytę, to spodziewałem się takich opinii. Ja jestem w porządku, jeśli ktoś w stosunku do mnie taki jest. W Zagłębiu do pewnego czasu tak było, potem zaczęto kopać pode mną dołki i skończyło się w wiadomy sposób. Cieszę się, że mam już to za sobą - wyjaśnił w rozmowie z TVP Sport.
- Miałem obawy, jak kibice zareagują na moją przeszłość, bo krążyły różne opinie. Dla mnie najważniejsze było to, czy będę zdrowy, bo wiedziałem, że swoją grą obronię się na boisku - dodał Małecki.
W trwających rozgrywkach strzelił już siedem goli i zaliczył trzy asysty, a jego zespół walczy o awans do Fortuna I ligi.
Czytaj także:
- Gorąco w Stali Mielec. "Kadry nie zmienimy, możemy zmienić trenera"
- Fiorentina wygrała, ale irytowała. Trudniejszy czas dla Piątka