W ostatnim czasie w mediach praktycznie codziennie pojawiają się nowe informacje o przyszłości Roberta Lewandowskiego. Czy przedłuży kontrakt z Bayernem Monachium? A może zdecyduje się na zmianę otoczenia i przeniesie się do innego kraju? FC Barcelona czy Paris Saint-Germain (więcej TUTAJ>>) tylko czekają na uruchomienie opcji numer 2.
Lewandowski to bez dwóch zdań najważniejsza postać Bundesligi. Z Polakiem usiłuje rywalizować - choć raczej bez powodzenia - Erling Haaland z Borussii Dortmund. Norweg także nie narzeka na brak ofert z klubów zagranicznych. Według najnowszych doniesień jest o krok od transferu do Manchesteru City.
Całkiem możliwe więc, że sobotni (23.04.) "Der Klassiker" będzie ostatnim z udziałem zarówno Lewandowskiego, jak i Haalanda.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: awantura na boisku. Trener posunął się za daleko
Taufig Khalil, dziennikarz Bayerischer Rundfunk, podczas czwartkowej konferencji prasowej zapytał Juliana Nagelsmanna, czy nie jest mu smutno z tego powodu. - Jeden (Haaland - przyp. red.) odejdzie raczej na pewno. Drugi (Lewandowski) być może też, tego jeszcze nie wiemy - uzasadnił pytanie dziennikarz BR.
- Nie odczuwam z tego powodu wielkiego smutku. Nie wiem, co zrobi Haaland, a "Lewy" - dzięki Bogu - ma jeszcze ważny kontrakt i prawdopodobnie będzie dla nas nadal grać. Szczerze mówiąc, przeżyłem już smutniejsze momenty od tego - uśmiechnął się Nagelsmann.
Bayern Monachium będzie mógł postawić w sobotnim spotkaniu kropkę nad "i". Jeśli pokona Borussię Dortmund, zdobędzie po raz dziesiąty z rzędu mistrzostwo Niemiec.
Przypomnijmy, że Lewandowski zmierza po kolejną armatę - nagrodę dla najlepszego strzelca Bundesligi. W tym sezonie strzelił 32 gole (w 30 meczach). Haaland trafił 18 razy, ale rozegrał tylko 20 spotkań.
Mecz Bayern - Borussia Dortmund rozpocznie się 23 kwietnia o godz. 18.30. Transmisja na Viaplay, relacja tekstowa na WP SportoweFakty.
Czytaj także: Ekspert jasno o zyskach Roberta Lewandowskiego. "Dotarł do ściany"
Czytaj także: Ta decyzja szefów Bayernu ma być wyraźnym sygnałem dla Lewandowskiego. Tylko na to może liczyć