"Żelazna ściana" stanęła na drodze Barcelony

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Spotkanie Interu Mediolan z FC Barceloną miało być hitem pierwszej serii starć w Lidze Mistrzów, ale mecz na San Siro rozczarował. Kibice zgromadzeni na trybunach stadionu i przed telewizorami bramek nie zobaczyli. Samo starcie nie stało na najwyższym piłkarskim poziomie. Głównie za sprawą asekuracyjnej postawy Mistrzów Włoch.

Katalończycy próbowali, ale na swojej drodze napotkali ścianę, którą niesposób było sforsować. Włosi skupili się przede wszystkim na grze obronnej. - Trudno gra się z rywalem, który preferuje taki futbol - powiedział po meczu szkoleniowiec Barcy, Josep Guardiola. - Nie jest łatwo, kiedy w polu karnym broni dziewięciu zawodników drużyny przeciwnej - dodał.

Piłkarze Barcelony nie mają wątpliwości, że na boisku byli zespołem lepszym, ale zabrakło im po prostu szczęścia. - Rozegraliśmy świetny mecz. Tylko pech sprawił, że nie zdobyliśmy bramki. Za rywali mieliśmy jednak najlepszych środkowych obrońców na świecie - wyjaśnił Yaya Toure. - Zabrakło nam tylko bramki. Ja nie mogę być z siebie zadowolony - powiedział Lionel Messi. - Chcieliśmy i powinniśmy byli wygrać, bo na to zasłużyliśmy. To Barcelona kontrolowała grę. Inter z kolei miał dobrze zorganizowaną obronę. W słowach nie przebierał Dani Alves. Brazylijczyk uważa, że należał się im rzut karny. - Jeżeli sędzia wskazałby na wapno po zagraniu ręką Stankovicia, mecz miałby już inny przebieg. Wiemy jednak, że i tak jesteśmy najlepsi na świecie - wyjaśnił.

Z opinią Katalończyków absolutnie nie zgadza się szkoleniowiec Interu, Jose Mourinho. - Z ławki rezerwowych widziałem dwa zespoły, które miały do siebie wielki szacunek. Świetnie zorganizowane w defensywie, skoncentrowane. Nie można było liczyć na żaden prezent. W drugiej połowie Barcelona była od nas lepsza, dłużej utrzymywała się przy piłce, ale Inter dobrze kontrolował mecz. Katalończycy to nie tylko Mistrzowie Europy, ale najlepsza drużyna na świecie, a czasami to nie jest to samo. Inter spisał się bardzo dobrze - stwierdził Portugalczyk. Wielu twierdzi, że Mourinho miał przed meczem jeden cel, nie przegrać z Barceloną. On sam nie zgadza się z taką opinią. - Ja nigdy nie gram na remis, zawsze chcę wygrywać. To był jednak taki mecz, w którym każdy błąd mógł nas kosztować 3 punkty. W futbol gra się nie tylko piłką i we Włoszech też dobrze o tym wiedzą. My z tym elementem poradziliśmy sobie bardzo dobrze. Mieliśmy swoje okazje i gdybyśmy strzelili bramkę, wygralibyśmy. Nie zasłużylibyśmy naturalnie na ewentualne zwycięstwo, bo Barcelona nie zasługiwała na porażkę. W futbolu jednak wszystko jest możliwe - zapewnił.

Środowy mecz był określany mianem starcia Zlatana Ibrahimovicia z Samuelem Eto’o. Ci, których kreowano na głównych aktorów tego pojedynku, jednak rozczarowali. Żaden nie zdobył bramki, żaden nie zachwycił. Po końcowym gwizdku sędziego Kameruńczyk przyznał, że dziwnie było grać przeciwko drużynie, w której spędził pięć lat. - Czułem się dziwnie, bo grałem z tymi piłkarzami przez wiele lat, a teraz byli moimi rywalami. Później, po upływie jakiś 3-4 minut już się do tego przyzwyczaiłem i koncentrowałem się na samym meczu - wyjaśnił. - To nie było łatwe spotkanie, bo graliśmy przeciwko najlepszej drużynie w Europie. Najważniejsze było nie przegrać. Mogliśmy też wygrać, ale mając na uwadze przebieg pojedynku, jesteśmy zadowoleni z tego punktu - powiedział.

Środowe spotkanie było równie wyjątkowe dla Ibrahimovicia. Szwed już jako przeciwnik Interu wrócił na San Siro. -Sądzę, że zagraliśmy lepiej od rywala, ale to nie zmienia faktu, że Nerazzurri są silnym zespołem. Pozyskali świetnych zawodników i mają odpowiednią mentalność. Mogłem zdobyć bramkę w tym meczu, ale zabrakło szczęścia - wyjaśnił. Przed spotkaniem Zlatanowi zadawano jedno i to samo pytanie: Jakiego przyjęcia się spodziewa? Kibice na San Siro byli podzieleni. Jedni dziękowali mu za lata spędzone w Mediolanie, inni okazywali mu swoją wrogość. - Słyszałem czasami gwizdy, ale nie wydarzyło się nic poważnego. Nie zastanawiałem się nad tym, jak zareagują na mnie kibice. Chciałem rozegrać dobry mecz. W moim odczuciu byliśmy lepsi, ale tylko zremisowaliśmy - powiedział. Uwadze Szweda na pewno nie uszły jednak niektóre transparenty, które wywiesili tifosi mistrzów Włoch. Jedne wywoływały uśmiech na twarzy, inne wręcz przeciwnie. Jak widać Ibrahimović nie pozostał obojętny fanom Interu. "Zlatan lepsza twoja szczerość niż teatr Kaki"., "Ibra dziękujemy za wszystko", "Zlatan przeszłości się nie zapomina: dzisiaj przeciwnik, ale nigdy wróg". Na stadionie byli i tacy, dla których Szwed przyjacielem na pewno nie jest. "Ibra najpierw koszulkę, a później pocałuj mnie w ****", "Przy Eto'o i Milito, Ibra jesteś skończony".

Środowe spotkanie rozczarowało. Hiszpańska prasa nie pozostawiła suchej nitki na Interze. Niektórzy już teraz są przekonani, że Włosi z taką grą nie mają co marzyć o triumfie w Lidze Mistrzów. Barca była od nich lepsza pod każdym aspektem, do pełni szczęścia zabrakło jej tylko bramki. Piłkarze Mourinho z kolei zaserwowali kibicom tylko "catenaccio" - twierdzi "El Mundo Deportivo".

Źródło artykułu:
Komentarze (0)