To ma być przełomowy mecz dla Zagłębia, trener Lechii szczerze o postawie drużyny

PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec
PAP / Maciej Kulczyński / Na zdjęciu: Piotr Stokowiec

Lechia Gdańsk prowadziła w Lubinie 2:0, by ostatecznie zremisować z Zagłębiem 2:2. Po spotkaniu z jednej strony większy niedosyt czuł Piotr Stokowiec, z drugiej jednak ocenił, że może to być przełomowy mecz w wykonaniu jego zespołu.

Sobotni mecz bardzo dobrze układał się dla Lechii Gdańsk. - Prowadziliśmy 2:0 na wyjeździe i tego nie dowieźliśmy, co jest niezadowalające. Nie zagraliśmy na naszym najwyższym poziomie, w niektórych kwestiach byliśmy zdecydowani i szukaliśmy pierwszych dwóch bramek. Mogliśmy podwyższyć na 3:0, ale nigdy nie mieliśmy meczu pod pełną kontrolą - przyznał Tomasz Kaczmarek na konferencji prasowej.

- Przeciwnik dochodził do wielu wrzutek, strzałów, uderzeń. Było za dużo pojedynków, które przegraliśmy. Zagraliśmy z bardzo dobrym Zagłębiem, mającym piłkarzy o wysokiej jakości. To był dla nich kluczowy mecz, a my za mało graliśmy piłką, byliśmy wolni, robiliśmy wszystko niezdecydowanie i dlatego koniec końców biorąc pod uwagę przebieg meczu, Zagłębie przynajmniej zasłużyło na punkt i ważne dla nas, że wywieźliśmy punkt - dodał trener Lechii Gdańsk.

Czy lubinianie jakkolwiek zaskoczyli gdańszczan? - Wiedzieliśmy, że Zagłębie coś musi zmienić i to normalne, że szuka się rozwiązań w takich sytuacjach i stawia na innych ludzi. Wiedzieliśmy, że mogą zagrać w innym systemie i nie byłem zaskoczony.

ZOBACZ WIDEO: Idą zmiany w Lechii. Czy klubowi grozi niedawny scenariusz Wisły?

Postawa KGHM Zagłębia mogła budzić podziw. - Po ostatnim meczu mówiłem, że łatwo Ekstraklasy nie oddamy i chcemy walczyć. Chcemy zawsze mieć taki charakter i taką walkę w drużynie. Dużo pracowaliśmy nad głowami i myślę, że zobaczyliśmy zupełnie inny zespół. Mimo tego, że mecz się dla nas nie ułożył - Lechia oddając jeden strzał na bramkę, zdobyła dwa gole, ale nie poddaliśmy się i walczyliśmy - stwierdził Piotr Stokowiec.

- Mogę powiedzieć, że byliśmy drużyną lepszą, która potrafiła zdominować. Mieliśmy 60 procent posiadania piłki, uderzenia 20:7 przy jednym celnym przeciwnika. Wynik nie jest do końca satysfakcjonujący, ale ja wierzę, że to moment przełomowy. Nasza praca się obroni. Zobaczyłem drużynę z prawdziwego zdarzenia - widzę charakter, piłkarzy z rozbitymi głowami i skręconymi kostkami - dodał trener drużyny z Lubina.

Zagłębie do końca walczyło o trzy punkty. - Nie wygraliśmy tego meczu, ale może wygraliśmy wiarę na końcówkę sezonu. Nie jest ważne z kim gramy ostatnie mecze, chcemy zagrać tak jak w tym meczu. Liderzy jak Szysz i Starzyński pokazali, że mogą nimi być. Lechia przewyższyła nas skutecznością, zadała decydujące ciosy, a my potrzebowaliśmy dużo sytuacji. Z wiarą i optymizmem patrzę na kolejne mecze - podkreślił Stokowiec.

Trener zespołu z Lubina nie dokończył spotkania, gdyż zobaczył czerwoną kartkę. - Ja być może zachowałem się nie tak jak trzeba, ale stawka jest duża. Żyjemy i zależy nam na walce - jak kogoś obraziłem, to na pewno nie były to ataki personalne. Trochę wybuchłem i mogłem przeprosić. Mogło się to zakończyć na żółtej kartce, ale pracy arbitrów nie będę oceniał. Byłem u nich, wyjaśniliśmy sobie pewne rzeczy. Moją pracą jest praca z drużyną, mam tu swoje problemy. Przeprosiłem za zachowanie, na jednej kartce mogło się skończyć - zauważył.

Czytaj także:
Echa po ukaraniu Błaszczykowskiego 
Urban o przyszłości Górnika

Komentarze (0)