"Złość Roberta Lewandowskiego na Bayern Monachium wciąż rośnie" - piszą dziennikarze hiszpańskiego "Sportu". Nie mają żadnych wątpliwości co do tego, co stanie się z Robertem Lewandowskim po zakończeniu obecnego sezonu.
Scenariusz według nich jest prosty: czas polskiego napastnika w Bundeslidze dobiegł końca, a Bayern Monachium sam sobie jest winny.
Dlaczego są tak pewni, że "Lewy" zmieni otoczenie? Bo to, co zaproponował Bayern w kwestii przedłużenia umowy ma być nie do zaakceptowania. W najważniejszych punktach nie spełnia oczekiwań napastnika.
ZOBACZ WIDEO: Wideo niesie się po sieci. Gracz Barcelony zachował się jak Ronaldo
Bayern chce przedłużenia kontraktu tylko o rok (nie o dwa) i to na takich samych zasadach finansowych, jak aktualna umowa. "Sport" podaje, że Lewandowski może liczyć aktualnie na dochody rzędu 15 mln euro plus kolejnych pięć w bonusach.
W najbliższym tygodniu ma dojść do spotkania przedstawicieli klubu z reprezentującym interesy kapitana reprezentacji Polski Pini Zahavim. I jeżeli ma dojść do kompromisu, jedna ze stron będzie musiała pójść na ustępstwa.
Całą sytuację obserwuje FC Barcelona. "Na razie Barca nie ma innego wyjścia, jak ograniczyć się do grania prostej roli drugoplanowej. Na wyraźne życzenie Lewandowskiego, a zwłaszcza jego agenta Pini Zahaviego" - czytamy.
Wydaje się, że "Duma Katalonii" jest w stanie zrobić dużo, żeby pozyskać Lewandowskiego. Pytanie jak dużo będzie w stanie zrobić Bayern, żeby go zatrzymać.
Przypomnijmy, że Polak ma ważny kontrakt do czerwca 2023 roku, a szefostwo z Oliverem Kahnem czy Hasanem Salihamidziciem mówią wprost, że Polaka nigdzie nie puszczą i kontrakt na pewno zostanie wypełniony.
Zobacz także:
Bayern znowu pokpił sprawę. Smutne święto w Monachium
Rzut karny rozstrzygnął derby Madrytu! Przełamanie po sześciu latach