W tym artykule dowiesz się o:
Łukasz Skorupski stał się bohaterem bez wątpienia najbardziej spektakularnego transferu na boiskach T-Mobile Ekstraklasy ostatnich lat. Transfer bramkarza Górnika Zabrze do AS Romy sprawił, że o polskiej piłce znów zrobiło się głośno w Europie.
Skąd wziął się rewelacyjny 22-latek? Czym jego droga do Rzymu różniła się od drogi pokonywanej przez każdy polski młody talent? Portal SportoweFakty.pl zaprasza do prześledzenia relacji obrazującej najbardziej wyraziste fragmenty dotychczasowej kariery reprezentanta Polski.
Boisko MKS-u Zaborze przy ul. Wyciska w Zabrzu było kolebką piłkarskiej kariery Łukasza Skorupskiego. Od początku wyróżniał się on na tle innych. Wysoki, barczysty, dobrze zbudowany. Był nastolatkiem, a wyglądał na znacznie starszego, co sprawiało, że w drużynie miał posłuch, a trenerzy widzieli w nim materiał na dobrego bramkarza.
- Zawsze dobrze grał na linii. Miał kapitalny refleks i nawet nie będąc dobrze ustawionym umiał sięgnąć piłkę dzięki szybkości. Na przedpolu zachowywał się jak czołg. Kiedy wychodził do dośrodkowania - wszyscy mu ustępowali, bo mało kto odważył się stanąć mu na drodze. Groziło to uszczerbkiem na zdrowiu. Jedynym, co zawsze irytowało trenerów, było to, że Łukasz nigdy nie łapał piłki. Wolał piąstkować, a to nie była jego najsilniejsza strona - wspomina Przemysław Kotuła, jeden z kolegów Skorupskiego z Zaborza.
W MKS-ie bramkarz dorobił się także sympatycznej ksywki, która towarzyszy mu do dziś. - Dla nas Łukasz nigdy nie był "Skorupem", jak się pisze w mediach. To był po prostu "Pucek". Dlaczego? Bo zawsze, kiedy się śmieje ma takie fajne chomikowate policzki. Do dziś mu to zostało - dodaje.
Dobra postawa w barwach MKS-u Zaborze nie uszła uwadze MSPN Górnika Zabrze. W sezonie 2007/08 szkółka była odcięta od klubu występującego na boiskach najwyższej klasy rozgrywkowej. Wyróżniający się piłkarze do pierwszego zespołu przenosili się za ekwiwalentem pieniężnym lub sprzętowym.
Obok Łukasza Skorupskiego podobną drogą w tamtym czasie podążył m.in. Robert Trznadel, którego kariera nie potoczyła się równie efektownie jak kolegi z MSPN-u.
Po półrocznym pobycie w MSPN Górnik Zabrze Łukasz Skorupski w sezonie 2008/09 trafił do pierwszego zespołu, z którym trenował. Zdominował pozycję bramkarza nr 1 w drużynie Młodej Ekstraklasy. W latach 2008-2010 rozegrał 38 spotkań w barwach młodego Górnika, a za swoje występy zbierał bardzo pochlebne opinie.
Przez sztab szkoleniowy drużyny z Roosevelta młody talent przymierzany był do występów w seniorach. Wyjechał z pierwszym zespołem na zgrupowania, w trakcie których miał okazję obserwować znacznie bardziej doświadczonych kolegów, takich jak m.in. Sebastian Nowak czy Adam Stachowiak.
W rundzie wiosennej sezonu 2010/11 Łukasz Skorupski został wypożyczony do występującego na zapleczu elity Ruchu Radzionków. To pierwsza styczność uzdolnionego zawodnika z futbolem seniorskim.
W swojej debiutanckiej rundzie spisał się nadspodziewanie dobrze. Z miejsca wskoczył do bramki Cidrów, sadzając na ławce rezerwowych m.in. doświadczonego Marcina Suchańskiego. Na boiskach I ligi zanotował 15 występów, w których tylko raz puścił więcej niż jedną bramkę. Dziennikarze wróżyli mu wielką przyszłość zarówno w Górniku, jak i w reprezentacji Polski.
Po powrocie z wypożyczenia do Radzionkowa Łukasz Skorupski wygrał rywalizację o miejsce w wyjściowym składzie Górnika Zabrze. Na boiskach elity debiutował w 1. kolejce sezonu 2011/12 ze Śląskiem Wrocław. Otrzymywał też regularne powołania do młodzieżowych reprezentacji Polski.
W rundzie jesiennej był podstawowym bramkarzem śląskiej drużyny. Rozegrał 14 na 15 możliwych spotkań. Jego parady niejednokrotnie nominowane były do jedenastki kolejki.
W wyjściowym składzie rozpoczął też rundę wiosenną. Wydawało się, że pozycja golkipera jest nie do naruszenia. Zaszkodzić sobie mógł chyba tylko on sam...
Młodość i porywczy charakter Łukasza Skorupskiego dały o sobie znać wiosną 2012 roku. Bramkarz, który przymierzany był do szerokiej kadry reprezentacji Polski na Euro 2012, po awanturze w "Lornecie z meduzą" stał się Łukaszem S.
W zadymie w klubie miał uczestniczyć także kolega Skorupskiego z boiska Aleksander Kwiek i brat piłkarza, napastnik testowany pod okiem Adama Nawałki, Michał Skorupski. Efekt? Wszyscy zawodnicy zostali odsunięci od treningów z pierwszą drużyną. "Skorup" zamiast na boiskach elity - pojawił się w zespole Młodej Ekstraklasie, w której wystąpił przeciwko ŁKS (6:2).
Po tygodniowej banicji - wspólnie z Kwiekiem - wrócili do łask. Brat "Skorupa" nigdy już nie wrócił do zajęć z pierwszym zespołem.
Po awanturze w "Lornecie z meduzą" Łukasz Skorupski wyszedł ze skóry, by zmazać obraz piłkarskiego awanturnika. Na boisku dał z siebie wszystko, broniąc efektownie i skutecznie. Media i kibice szybko zapomnieli o niesportowym zachowaniu piłkarza i znów wiązali go z powołaniem do reprezentacji Polski.
Jedynie kibice Ruchu Chorzów podczas wizyty Górnika Zabrze na Cichej skandowali w kierunku Skorupskiego: "alkoholik, alkoholik!". Golkiper Trójkolorowych miał jednak wyłączony układ nerwowy. Nie reagował na zaczepki i bronił jak w transie, ratując zabrzanom bezbramkowy remis.
Łatę dobrego bramkarza Łukasz Skorupski łączył z bramkarzem niestabilnym. Niejednokrotnie uzdolniony młodzian popisywał się interwencjami na światowym poziomie, by krótko po nich... popełnić błąd spotykany tylko na boiskach podwórkowych.
Jednym z takich był kiks, jaki bramkarzowi Górnika przydarzył się w szlagierowym meczu z Legią Warszawa. Już w pierwszych fragmentach gry "Skorup" nie złapał wybitej w powietrze po rykoszecie futbolówki, a z bliska do siatki wpakował ją Marek Saganowski. Potem raz jeszcze zachował się bardzo niepewnie i po strzale z dystansu Dominika Furmana nie potrafił sięgnąć futbolówki, która wpadła do bramki.
Na szczęście dla Skorupskiego - z pomocą przyszli mu koledzy z boiska, którzy dwukrotnie odrabiali straty i mecz zakończył się podziałem punktów.
W kolejnych meczach rundy jesiennej sezonu 2012/13 Łukasz Skorupski - podobnie jak cały Górnik Zabrze - prezentował się fenomenalnie. Przez całą rundę śląska drużyna przegrała tylko jedno spotkanie, notując kilka występów na naprawdę wysokim poziomie. Ponownie nazwisko piłkarza znalazło się w notesie selekcjonera Waldemara Fornalika.
Świetna postawa Łukasza Skorupskiego w rundzie jesiennej zaowocowała z dawna oczekiwanym powołaniem do reprezentacji Polski. W biało-czerwonych barwach zadebiutował w meczu towarzyskim z Macedonią (4:1). Zanotował kilka dobrych interwencji, ale stracona bramka też mocno obciążyła jego konto.
Kilka tygodni wcześniej podobny kiks zanotował w meczu młodzieżowej reprezentacji Polski z Rosją. Nie podniosło to notowań zabrzańskiego bramkarza u selekcjonera. Otrzymał powołanie na kolejne zgrupowanie, ale lutowe spotkanie kontrolne z Rumunią śledził już tylko z ławki rezerwowych, ustępując między słupkami miejsca Jakubowi Słowikowi.
Słabsza forma Łukasza Skorupskiego przełożyła się też na postawę Górnika Zabrze w rundzie wiosennej sezonu 2012/13. Trójkolorowi zamiast bić się o miejsce na podium T-Mobile Ekstraklasy, seryjnie przegrywali mecze. Na wiosnę zanotowali aż dziesięć porażek, przy raptem pięciu zwycięstwach.
Do upragnionego awansu do Ligi Europejskiej zabrzanom brakowało trzech punktów. Gorycz porażki była tym większa, że wyprzedziła ich drużyna zza miedzy - notująca świetną wiosnę - Piast Gliwice.
Okres przygotowawczy Łukasz Skorupski rozpoczął z Górnikiem Zabrze. Przez śląski klub wskazywany był jako jeden z tych piłkarzy, którzy latem powinni odejść, by wzmocnić budżet. Niewiele jednak wskazywało na to, że 22-latkiem ktoś się zainteresuje. Pojawiały się zapytania, ale brakowało konkretów. Nic nie wskazywało na to, by mógł tego lata zmienić pracodawcę, choć starania czynili menadżerowie.
Golkiper wyjechał z zabrzanami na zgrupowanie w Słowenii. Na obozie nie prezentował się najlepiej. Wyraźnie odstawał od zatrudnionego przez Górnika tego lata Pavelsa Steinborsa. Niewykluczone, że Skorupski straciłby miejsce w składzie śląskiej drużyny i jesienne mecze oglądał z ławki rezerwowych.
Wszystko zmieniło się o 180 stopni w czwartkowy wieczór. Potem sprawy toczyły się błyskawicznie. W piątek rano Skorupski wyjechał z Radenci i udał się do Rzymu, gdzie przeszedł testy medyczne w AS Romie. Wypadły rewelacyjnie i jeszcze tego samego wieczora podpisał 4-letnią umowę. W sobotę rano do porozumienia doszły kluby. Transfer stał się faktem, a polska liga straciła jedną z najbardziej wyrazistych postaci. Bramkarza, który urodził się bez układu nerwowego.