Przemysław Tytoń: cztery lata temu był na szczycie, teraz próbuje odbudować karierę
Jeszcze cztery lata temu Przemysław Tytoń był na ustach całej Polski, gdy obronił rzut karny w meczu z Grecją na Euro 2012. Cztery lata później nie chciano go w zespole Bundesligi, który spadł do niższej klasy, a Adam Nawałka nie zabrał na ME.
Nowym klubem Przemysława Tytonia będzie Deportivo La Coruna. Polak trafił do 15 zespołu La Liga po nieudanej przygodzie z VfB Stuttgart. W niemieckim zespole bronił regularnie - wystąpił w 30 meczach Bundesligi, ale średnia traconych goli chluby mu nie przynosi - ponad dwie na spotkanie. Zachował tylko cztery czyste konta, ale w dużej mierze była to wina słabej dyspozycji całej drużyny, a nie indywidualnych błędów Tytonia. Teraz będzie chciał odbudować swoją karierę.
Bohater Euro 2012
Franciszek Smuda powołał Tytonia na mistrzostwa Europy, ale nie jemu wręczył bluzę z numerem jeden. Wojciech Szczęsny miał być podstawowym golkiperem Biało-Czerwonych. Tytoń jednak miał szczęście w nieszczęściu swojego kolegi, ponieważ za faul we własnym polu karnym Szczęsny wyleciał z boiska. Przy stanie 1:1, w meczu otwarcia z Grecją, Tytoń wszedł do bramki. Pierwsze jego zetknięcie z piłką miało być, gdy sięgnie po nią po skutecznie wyegzekwowanym rzucie karnym. Tymczasem ówczesny bramkarz PSV Eindhoven obronił "jedenastkę" i już do końca spotkania nie dał się pokonać. Został bohaterem narodowym.
Z Rosją Tytoń wyszedł już w pierwszym składzie i nie zawiódł. Gdy po karencji za czerwoną kartkę do dyspozycji był już Wojciech Szczęsny, Smuda zdecydował się, że w bramce pozostanie Tytoń. To miał być czas bramkarza pochodzącego z Zamościa.
Trudne czasy w PSV
Po Euro 2012 wydawało się, że Tytoń będzie podstawowym golkiperem w PSV. Sezon faktycznie rozpoczął w wyjściowej "jedenastce", a ściągnięty Boy Waterman był tylko rezerwowym. Nic dziwnego, ponieważ ten nigdy nie grał w seniorskiej reprezentacji Holandii, a przyszedł za darmo z Alemanni Achen. Tymczasem po pięciu kolejkach Dick Advocaat posadził go na ławce rezerwowych.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Kamil Kosowski: Popełniliśmy wiele błędów, ale teraz jest czas na euforięProblemem miał być uraz głowy, którego doznał pół roku wcześniej. Holenderska prasa zarzucała mu brak pewności siebie, nie angażowanie się w grę tak jak przed feralnym wypadkiem. Przypomnijmy: to był wrzesień 2011 roku, gdy Timothy Derijck wpadł w polskiego bramkarza. Ten stracił przytomność i leżał na murawie przez ponad 10 minut w asyście lekarzy. Ostatecznie na specjalnych noszach dokładnie owinięty został zabrany do szpitala w Eindhoven. Od fanów PSV otrzymał gromkie brawa.
W grudniu wrócił na ławkę rezerwowych, a od marca był podstawowym golkiperem PSV i dlatego pojechał na Euro 2012. Tymczasem po mistrzostwach Europy zaczęto zarzucać mu, że boi się angażować w grę. To miało być powodem odesłania go na ławkę rezerwowych. Do końca sezonu już się nie podniósł z niej. W kolejnym było podobnie, a co gorsza - po jednej z interwencji uderzył głową w słupek. Znów stracił przytomność i trafił do szpitala.