Święta wojna świętego bramkarza. Boruca już nie ma, Old Firm derby wracają
Pajac, fanatyczny błazen - Artur Boruc wiele usłyszał na swój temat, gdy grał dla Celticu. Od fanów Rangersów oczywiście. Podali go do prokuratury. Przez lata to Polak kojarzył nam się z rywalizacją tych dwóch wielkich klubów. Teraz ona wraca!
- Boruc? Ten pajac z Polski? Nie chcę o nim rozmawiać, nie chcę być dla was nieprzyjemny - mówił dwóm ówczesnym dziennikarzom "Przeglądu Sportowego" Michael Stewart, ponad 40-letni fan drużyny Glasgow Rangers. - Niech wraca do Polski, bo w Glasgow nie jest bezpieczny. Któregoś dnia ktoś mu coś zrobi. Ludzie mają już dość jego pajacowania i prowokacji - dodawał.
To był 2007 rok. Święta wojna katolickiego Celticu Glasgow z protestanckimi Rangersami trwała w najlepsze. A na jej froncie, w pierwszej linii walczył polski "święty bramkarz" Artur Boruc. Organizował wiele akcji zaczepnych. Zdjęcie powyżej idealnie oddaje stosunek Polaka do Rangersów. Pochodzi właśnie z derbowego meczu. Kosztowało to Polaka 500 funtów kary. Dostał za to ogromne wsparcie od kibiców Celticu.
Boruc ciągle żyje rywalizacją w Old Firm Derby. W kwietniu, gdy te dwa kluby spotkały się ponownie po kilku latach w Pucharze Szkocji, nie omieszkał tej fotografii przypomnieć na Twitterze. I znowu Rangersów niesamowicie wkurzył.
-
Krzysztof Łukaszewski Zgłoś komentarzreligijnych.
-
szwaGIEREK Zgłoś komentarzDzisiaj kazdy latino, murzyn caluje murawe , palce u rak, zegna sie 3x I nikomu to nie przeszkadza
-
Marcin Lucyna Jażdżewscy Zgłoś komentarzNo ludzie przecież religia to jest inwidualna sprawa każdego z nas. Brawo dla Boruca.
-
MariaMOher Zgłoś komentarzMam gdzieś i Rangers, i Celtic...ale Artur jest gość , bo pozostał sobą !!!
-
Oko Na Maroko Zgłoś komentarzArtur jesteś gość! Let's go Celtic!