- Do 70. minuty meczu Polska - Czarnogóra było wspaniale nudno. Nie czuliśmy żadnego strachu przed tym, co może się wydarzyć. Później zrobiło się niebezpiecznie. Było 2:2 i wkradły się znaki zapytania, czy na pewno wszystko pójdzie tak gładko. To był jednak ten moment, kiedy na scenę wkroczył Robert Lewandowski, który strzelił gola na 3:2 i przypieczętował awans Polaków. To były jego eliminacje. Aż szesnaście razy strzelał dla nas gole. Już teraz powinno postawić się mu pomnik przed PGE Narodowym - mówi redaktor naczelny WP SportoweFakty Michał Kołodziejczyk.