- Trzeba podejść do tego meczu pragmatycznie i zacząć od zera. Trzy bramki można w piłce ręcznej odrobić bardzo szybko, dlatego to znikoma przewaga. Musimy zagrać tak, jakbyśmy to my przegrywali. Obserwując zespół na treningach, jestem pewien, że każdy jest świadomy celu - mówi drugi trener mistrzów Polski, Krzysztof Lijewski.
Szkoleniowiec ma rację - szczypiorniści Łomży Vive na każdym kroku podkreślają, że trzy trafienia to niewiele. W szeregach kieleckiej siódemki nie ma hurraoptymizmu, wszyscy są niezwykle skoncentrowani i zmotywowani. W Montpellier żółto-biało-niebiescy wygrali 31:28, ale to dopiero połowa rywalizacji. Chwila rozprężenia na tym etapie będzie kosztowała zbyt dużo, dlatego za wszelką cenę nie można do niej dopuścić. Kielczanie już kilka minut po zakończeniu pojedynku we Francji mówili, że są tylko częściowo zadowoleni z wyniku wywalczonego na terenie rywali.
- Trzy bramki to nic. Musimy podejść do drugiego meczu tak, jak do pierwszego, czyli wyłącznie z myślą o zwycięstwie. Nie możemy pozwolić sobie na to, by pomyśleć, że możemy przegrać jedną czy dwiema bramkami - ostrzega Andreas Wolff.
ZOBACZ WIDEO: Myślisz, że masz zły dzień? To spróbuj przebić tego kolarza
Kielczanie przede wszystkim nie chcą powtórzyć błędu sprzed roku, kiedy to w pierwszym meczu 1/8 finału pokonali HBC Nantes, ale na własnym parkiecie przegrali i musieli pożegnać się z rozgrywkami. Tym razem to Montpellier będzie miało coś do udowodnienia. Francuzi pokazali już jednak, że Hala Legionów im nie straszna i że potrafią grać na trudnym terenie.
- Montpellier to klasowa drużyna, a teraz nie mają nic do stracenia i chcą uratować sezon. Zrobią to tylko wtedy, kiedy awansują do Final4. W pierwszym spotkaniu wykonaliśmy kawał dobrej roboty, zagraliśmy bardzo dobry mecz, ale to dopiero pierwsza połowa. Musimy postawić kropkę nad „i”. Wiemy, że będzie bardzo ciężko - podkreśla trener Lijewski.
Kielczanie zdają sobie sprawę, że walka nie jest jeszcze wygrana, jednak w środę wszystko będzie przemawiało na ich korzyść. Nie dość, że po pierwszej części rywalizacji wygrywają trzema trafieniami, to w rewanżu będą mieli wsparcie własnych kibiców.
- Jesteśmy optymistami. Znamy swoją siłę oraz wiemy, że mamy handicap w postaci naszych kibiców. Bardzo liczymy na ich wsparcie, będą naszym ósmym zawodnikiem. To już ostatni mecz przed naszą publicznością w tym sezonie i będziemy chcieli zaprezentować jak najlepszy handball - zapowiada asystent Tałanta Dujszebajewa.
Mistrzowie Polski w środę powalczą o piąty udział w turnieju finałowym w Kolonii. Kielczanie mają na swoim koncie zwycięstwo (2015/2016) oraz dwa brązowe medale. Ostatni raz żółto-biało-niebiescy zagrali w Lanxess Arenie w sezonie 2018/2019 - wtedy zajęli czwartą lokatę. Francuzi po trofeum sięgnęli rok wcześniej.
Aby myśleć o awansie trzeba jednak poprawić kilka elementów. W Montpellier żółto-biało-niebiescy doskonale zagrali w obronie, świetnie wyprowadzali kontrataki, ale mieli spore problemy ze skutecznością. Ich atak nie funkcjonował najlepiej, a na dodatek świetne zawody rozegrał między słupkami Marin Sego. W Hali Legionów gracze Łomży Vive będą musieli zneutralizować wszystkie atuty przeciwników, bo ci cały czas wierzą, że mogą odwrócić losy rywalizacji.
- Przed rewanżem trzeba poprawić skuteczność rzutów i zamieniać proste sytuacje na bramki. Do tego należy dołożyć lepszą komunikację przy powrocie do obrony. Jeśli chodzi o samą defensywę, to jesteśmy bardzo dobrze przygotowani. Ten element wyglądał bardzo dobrze w pierwszym spotkaniu - uważa Krzysztof Lijewski.
Kielczanie pięć razy grali w ćwierćfinałach Ligi Mistrzów - cztery razy zwyciężyli, raz musieli uznać wyższość rywali. Kolejna decydująca potyczka już w środę o godzinie 20:45.
Łomża Vive Kielce - Montpellier HB 18.05.2022, godz. 20:45
Czytaj także:
Trener Pogoni Szczecin ocenia sezon
Unia Tarnów planuje wzmocnić prawe rozegranie