Działacze oraz trenerzy RNL powtarzają w licznych wywiadach, że obecnie są jeszcze krok za najlepszymi zespołami w kraju: HSV Hamburg oraz THW Kiel. Każdy jednak wie, że trzecie miejsce na koniec sezonu nikogo z Niemczech nie urządza. Wygląda jednak na to, że taka lokata to obecnie wszystko, na co stać zespół Oli Lindgrena. Zeszłotygodniowa porażka z THW Kiel 29:36 pokazała RNL ich miejsce w szeregu. Podrażnione tym faktem Lwy postanowiły swojej szansy szukać w kolejnym pojedynku, tym razem z HSV Hamburg.
Zespół Martina Schwalba ma przed sobą postawiony jasny cel – detronizacja obecnego mistrza Niemiec oraz triumf w Lidze Mistrzów. Trudno się temu dziwić, skoro zdecydowano się zatrudnić najlepszego kołowego świata Igora Vori oraz inny wielki talent z Chorwacji -Domagoja Duvnjaka, za którego z kasy HSV musiano wyłożyć milion euro.
Piątkowy hit kolejki rozpoczął się dosyć sensacyjnie. 4:1 w piątej minucie było jasnym sygnałem, że Lwy mają już dość uchodzenia za trzecią siłę w Niemczech. Agresywna obrona i zdecydowana gra w ataku budziły podziw wśród ponad 11 tyś. kibiców, którzy przyszli dopingować swoich pupili. To było to, czego wszyscy oczekiwali od zespołu Oli Lindgrena. Niespodzianką była postawa 20-letniego Patricka Groetzkiego, po którego kolejnych dwóch trafieniach gospodarze prowadzili 8:4. Jednak z biegiem czasu ekipa z Hamburga zaczęła się rozkręcać. Na bramkę strzeżoną przez Henninga Fritza sypały się kolejne bomby autorstwa Duvnjaka oraz Blazenko Lackovicia, co pozwalało przyjezdnymi z minuty na minutę zmniejszać dystans do RNL. Wreszcie udało się. Na dwie i pół minuty przed końcem pierwszej części gry najskuteczniejszy na parkiecie Hans Lindberg trafił z rzutu karnego na 15:15. Nie wróżyło to dobrze gospodarzom przed drugą połową, mimo że przed zejściem do szatni to Lwy prowadziły 16:15.
Drugie trzydzieści minut rozpoczęło się analogicznie jak pierwsze, z tym że głównymi bohaterami widowiska byli już zawodnicy HSV. Gospodarze nie dawali jednak za wygraną. Swoim atomowym rzutem dwukrotnie popisał się Karol Bielecki, dwa trafienia dołożył Groetzki i na tablicy ponownie pojawił się remis 23:23. Znakomicie bronił Sławomir Szmal i być może uchroniłby Lwy przed porażką, gdyby trener Lindgren nie zarządził zmiany między słupkami bramki RNL. W 49. minucie po dwóch golach braci Lijewskich goście prowadzili już 27:24. Jednak chwilę później Marcin powędrował na ławkę kar i nadzieje Lwów odżyły. Gol Uwe Gensheimera na 26:28 zmusił Martina Schwalba do poproszenia o czas. Gospodarze wiedzieli, że już nie mogą się mylić w ataku, jeśli myślą o korzystnym dla siebie rezultacie. Jednak za sprawą dobrej postawy między słupkami Johannesa Bittera nie byli w stanie zniwelować różnicy bramkowej. W ostatnich minutach egzekucji na Lwach dokonali Lindberg oraz Gille, doprowadzając do stanu 34:28. Trafienia Olafura Stefanssona oraz Groeztkiego okazały się ostatnimi w tym meczu, zakończonym wynikiem 34:30 dla HSV.
Najwięcej bramek zdobyli:
Rhein-Neckar Lowen: Bielecki 7, Groetzki 6, Gensheimer 5(1)
HSV Hamburg: Lindberg 10(5), G.Gille 5
Była to druga porażka Lwów z rzędu. Jednak straty punktów w potyczkach z THW Kiel i HSV Hamburg nikt RNL nie będzie wypominał. Spotkanie to pokazało jednak, że przed podopiecznymi Lindgrena jeszcze sporo pracy, jeśli marzy im się coś więcej niż trzecie miejsce na koniec sezonu. Hamburg natomiast po piątkowym zwycięstwie oraz sukcesie w pojedynku o Superpuchar Niemiec z THW Kiel dał jasno do zrozumienia, że jest na najlepszej drodze do wyjścia z cienia Zebr.
Pozostałe mecze 3. kolejki Bundesligi:
SG Flensburg-Handewitt - Füchse Berlin
TBV Lemgo - HSG Düsseldorf
VfL Gummersbach - TuS N-Lübbecke
MT Melsungen - HBW Balingen-Weilstetten
TSV Hannover-Burgdorf - TV Großwallstadt
Frisch Auf Göppingen - SC Magdeburg
GWD Minden - HSG Wetzlar
TSV Dormagen - THW Kiel