Artsiom Karalek najlepszym zawodnikiem Final4. "Nic nie czujemy, jest tylko ból"

PAP/EPA / ULRICH HUFNAGEL / Na zdjęciu: Artsiom Karalek
PAP/EPA / ULRICH HUFNAGEL / Na zdjęciu: Artsiom Karalek

Niewiele zabrakło, by gracze Łomży Vive Kielce cieszyli się z drugiego w historii zwycięstwa w Lidze Mistrzów. Żółto-biało-niebiescy przegrali jednak z Barcą w serii rzutów karnych (35:37). Indywidualną nagrodę wywiózł z Kolonii Artsiom Karalek.

- Nic nie czujemy, jest tylko pustka. I ból. Jest nam bardzo ciężko, ale to był finał - ktoś musiał wygrać, ktoś musiał przegrać. Porażka po rzutach karnych boli jednak podwójnie - powiedział Białorusin.

Kielczanie długo schodzili do szatni. Na szyjach mieli zawieszone srebrne medale, ale to ich w żaden sposób nie satysfakcjonowało. Może gdyby finał przebiegał inaczej, czuliby chociaż odrobinę zadowolenia, że dotarli tak daleko. Starcie z Barcą od początku było jednak bardzo wyrównane, rywale wcale nie byli lepsi - przez bardzo długi czas na tablicy wyników widniał remis. Zwycięzca nie został wyłoniony w regulaminowym czasie gry, rozstrzygnięcia nie przyniosła też dogrywka. Seria rzutów karnych to była loteria. Loteria, w której mistrzowie Polski szczęścia nie mieli.

Żółto-biało-niebiescy mogli zostać drugą drużyną w historii, która w jednym sezonie trzykrotnie pokonała zespół z Barcelony. Udało się połowicznie - w regulaminowym czasie gry. Wcześniej kielczanie dwukrotnie pokonali "Dumę Katalonii" w fazie grupowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się wydarzyło? Szalone sceny po meczu Polaków!

- I co z tego? Można się z tego cieszyć, ale lepiej przegrać dwa mecze w grupie, a wygrać w Kolonii, a nie odwrotnie, tak jak my - kręcił głową zrezygnowany Artsiom Karalek.

Kielczanie zapowiedzieli, że wykorzystają przegraną w finale jako budulec pod kolejne sukcesy. - To jest doświadczenie, które musimy wykorzystać. Będziemy mieli w sobie głód, przez cały następny sezon będziemy też pamiętać jak tutaj było, jak przegraliśmy. Zrobimy wszystko, żeby za rok wrócić do Kolonii i sprawić, by wszyscy zapomnieli o tym meczu z Barcą. Tak się stanie, gdy podniesiemy puchar - powiedział obrotowy.

Białorusin został wybrany w Kolonii najbardziej wartościowym zawodnikiem Final Four. Znalazł się w gronie takich szczypiornistów jak Aron Palmarsson, Nikola Karabtić, Arpad Sterbik, Igor Karacić, Diego Simonet, Hendrik Pekeler, Gonzalo Perez de Vargas.

- Każdy oddałby to wyróżnienie, w mgnieniu oka. Dziesięć, sto takich. Liczyło się tylko trofeum - skwitował obrotowy.

Czytaj też:
Tałant Dujszebajew: Marzenia pozostały marzeniami, ale nadal będziemy walczyć
Sportowy świat zgodny, co do Łomży Vive Kielce

Źródło artykułu: