Polacy zainaugurowali ME. Portugalczycy na innym poziomie

Jedynie przez moment wydawało się, że polscy szczypiorniści postawią się faworytom. Na inaugurację mistrzostw Europy do lat 20 Portugalczycy wyraźnie lepsi.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
reprezentancja Polski juniorów Materiały prasowe / EHF / Na zdjęciu: reprezentancja Polski juniorów
Skoro o portugalskich nastoletnich braciach Costa mówi cała Europa, to ich kadra z automatu stała się kandydatem do medalu imprezy. Polacy przyjechali z zupełnie innymi celami, dopiero wrócili do elity i przede wszystkim chcą pozostać w europejskiej śmietance towarzyskiej. Inauguracja pokazała, że do faworytów sporo brakuje.

Jak szybko pojawiła się nadzieja na wyrównany mecz, tak równie szybko zgasła. Biało-Czerwoni przez kilka minut byli w stanie powstrzymać portugalskie szarże. Gospodarze pogubili się w ataku, w bramce wykazał się Jakub Ałaj i po kontrach Polacy zmniejszyli straty do zaledwie jednego gola (10:9). I to by było niestety na tyle w pierwszej części.

Wystarczyła przerwa na żądanie i kolejny kilkuminutowy fragment zakończył się wynikiem... 1:9. Dostęp do bramki całkowicie zamknął wprowadzony Diogo Marques, naszym szczypiornistom powoli zaczynało brakować pomysłu na finalizację i decydowali się na nieprzygotowane albo przekombinowane rzuty. Portugalczycy szli jak po swoje, w zupełnie innym tempie rozprowadzali piłkę, Martim Costa nie tylko wchodził w każdą lukę, ale miał też oczy dookoła głowy. Do przerwy rzucił osiem goli i pewnie dołożył drugie tyle kluczowych podań. Wyróżniających się postaci było zresztą więcej, nie grzeszący wzrostem Joao Silva obsługiwał kolegów nie gorzej niż Costa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski

Po polskiej stronie  - przynajmniej w pierwszym kwadransie - najwięcej zależało od Jakuba Będzikowskiego, którego EHF umieścił w gronie talentów wartych obserwowania. Nowy środkowy Wybrzeża zaczął spotkanie od kilku trafień, potem zluzował go kolejny z zawodników Wybrzeża. Jakub Powarzyński coraz odważniej poczynał sobie na lewej stronie, po przerwie wspierał go Paweł Krawczyk.

Szkoda tylko, że Polacy mocno falowali i nie byli w stanie na dłużej zagrozić rywalom. W drugiej połowie zmusili do kilku błędów i zmniejszyli straty do pięciu bramek, ale wkrótce "odpowiedzieli" tym samym i wynik zbliżył się do tego z pierwszej połowy (21:11). Biało-Czerwoni przegrywali pojedynki jeden na jeden, czasem po prostu rozstępowali się przed braćmi Costa, Silvą czy Andre Sousą, nie byli w stanie odciąć skrzydłowych i kołowych. Końcowy rezultat dobrze oddaje różnicę między zespołami, choć na plus remisowy wynik po przerwie.

W kolejnych spotkaniach fazy grupowej Polacy zmierzą się z Hiszpanami i Norwegami.

Portugalia - Polska 41:31 (21:11)

Portugalia: F. Oliveira (0/9), Marques (10/30 - 33 proc.) - Souza 5, Cavalcanti, Da Rocha 4, Quieros, Pegas 5, Machado, M. Oliveira, P. Oliveira 1, F. Costa 8, M. Costa 10, Gomes 1, Teixeira 4, Melo, Brandao 1

Polska: Ałaj (5/25 - 25 proc.), Poźniak (1/21 - 5 proc.) - Karpiński, Molski 2, Wiaderny 2, Głuszczenko, Michałowicz 2, Nowak 1, Kosznik 4, Powarzyński 6, Krawczyk 1, Graczyk 2, Tomczak 3, Antolak 1, Będzikowski 4, Domagała 3

ZOBACZ:
Rewolucja w Pogoni?
Zmarł znany bramkarz

Czy spodziewałeś/-aś się lepszego występu Polaków?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×