Wypalił na lotnisku, że ma... bombę. Nie było zmiłuj
To miał być niewinny żart, ale zakończył się poważnymi konsekwencjami. Trener reprezentacji Szwecji do lat 18 powiedział na lotnisku, że ma bombę. Został aresztowany.
Szwedzki trener sprawdzał swój bagaż i wtedy zapytano go, co w nim jest. Kopenhaska policja informuje, że wtedy mężczyzna odpowiedział, że była w nim bomba i dlatego został zatrzymany. Torba została zbadana, terminal ogrodzony przez policjantów, a ludzie zostali ewakuowani.
- Mogę powiedzieć, że to był głupi, niezrozumiały żart, którego w ogóle nie należy robić na lotnisku - powiedział redakcji "BT" Espen Goiksen, szef dyżuru policji w Kopenhadze. Trener szybko zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Załamany siedział na schodach, twarz chował w dłoniach.
Konsekwencje wobec szkoleniowca wyciągnęła już szwedzka federacja. Został on zawieszony w pracy ze skutkiem natychmiastowym.
- Osoba ta jest zawieszona, a jej występkiem zajmuje się policja. Dla nas najważniejsze jest to, żeby zespół i trenerzy mogli się od tego odciąć. Będziemy próbować rozwiązać ten problem - powiedział rzecznik federacji dziennikowi "Aftonbladet".
Svensk landslagstränare skämtade om bomb på Kastrup – stängs av • Var på väg till stort mästerskaphttps://t.co/jwkZMr65iT pic.twitter.com/eYvCkbWxgs
— Aftonbladet (@Aftonbladet) July 29, 2022
Czytaj także:
Wielki powrót do Vardaru Skopje. Mocny konkurent Jana Czuwary
Pierwszy test odmienionych Azotów. Tarnowianie nie odstawali