Łomża Industria przyjeżdżając do Szczecina na spotkanie 2. kolejki PGNiG Superligi Mężczyzn miała swój konkretny cel. - To było ostatnie spotkanie przed meczem w Lidze Mistrzów z Nantes, więc parę wariantów, które wymyślił trener, chcieliśmy jeszcze przećwiczyć. Dobrze to wychodziło. Wynik to pokazuje. Straciliśmy mało bramek, dużo rzuciliśmy, więc jesteśmy z tego spotkania zadowoleni - nie ukrywał Arkadiusz Moryto.
Mistrzowie Polski już na początku wrzucili wyższy bieg przejmując pełną kontrolę nad zawodami. Goście bardzo dużo grali z kołem. Prawdziwym katem szczecinian był tego dnia Artsiom Karalek. Łącznie oddał on 9 celnych rzutów. Tylko jeden ostatecznie nie wylądował w siatce (więcej o samym meczu tutaj).
Po drugiej stronie parkietu na pochwały zasłużył rozgrywający Filip Wrzesiński. Z całą pewnością nie brakowało mu odwagi. Wyszło naprawdę nieźle. 64 proc. skuteczności przy tak dobrej defensywie kielczan powinno budzić uznanie (7/11) i wśród kibiców zdecydowanie wzbudziło. Było to tym bardziej istotne, że musiał zastąpić Pawła Krupę.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: partnerka Milika błyszczała w Paryżu
Jego kolega z zespołu, Krzysztof Mitruczuk, nie ukrywał, że drużyna z Grodu Gryfa miała zebrać cenne doświadczenie. Każdy bowiem wiedział, z kim się mierzy. - Jesteśmy młodym zespołem, więc ogólnie jesteśmy zadowoleni, że mogliśmy wystąpić przeciwko takiemu zespołowi, jak drużyna z Kielc - stwierdził.
- Ona jest jedną z najlepszych drużyn w Europie, jak i na świecie. Mogliśmy zebrać doświadczenie, co później będzie się przekładało na następne mecze i na lepszy wynik - dodał Mitruczuk.
Wysoka przegrana, bo aż 23:43 jego zdaniem nie wpłynie negatywnie na zawodników Pogoni. - Damy z siebie wszystko w następnych meczach. Nie będziemy spuszczać głów, bo z góry było wiadomo, że jesteśmy gorszym zespołem. Nie ma co się załamywać, tylko dalej ciężko trenować i iść do przodu - podsumował młody skrzydłowy Portowców.
Czytaj więcej:
--> Zaskoczenie w Gdańsku. Drużyna z kompletem punktów