Już przed rozpoczęciem spotkania widać było jaka stawka mu towarzyszy. Zawodniczki rozgrzewały się bardzo skupione, trener Grzegorz Gościński zaś nerwowo oczekiwał rozpoczęcia meczu. - Nigdy nie miałem okazji grać jako trener w Lidze Mistrzyń - tłumaczył później szkoleniowiec lublinianek.
Wynik pojedynku otworzyła bardzo aktywna, szczególnie w pierwszej połowie, kołowa Teodora Georgeta Dinis Vartic. Za chwilę błąd kroków popełniła Dorota Małek. Po chwili to jednak Rumunki w prosty sposób straciły piłkę. Pierwsze celne trafienie dla gospodyń zanotowała w 4 minucie Sabina Włodek, która wykorzystała rzut karny podyktowany po faulu na niej. Od tego momentu jak by trochę zeszło ciśnienie związane z tym meczem bowiem już trzy minuty później było 4:1 dla mistrzyń Polski. Dwu, trzy bramkowa przewaga SPR-u utrzymywała się do 17 minuty, kiedy to po bramkach Alexandriny Barbosy i Nicolety Cristiny Alexandrescu Rulmentul doprowadził do remisu (9:9). W tym momencie Grzegorz Gościński poprosił o czas. Na nic zdały się jednak uwagi trenera, ponieważ w 20 minucie gości na drugie w tym spotkaniu prowadzenie wyprowadziła Barbosa (11:12). W tym momencie opiekun lublinianek podjął kluczową, jak się później okazało, decyzję. Małgorzatę Sadowską zastąpiła w bramce Justyna Jurkowska, która już w pierwszej akcji na boisku wybroniła rzut przeciwniczek. W 27 minucie było tylko 15:14 dla gospodyń. Ostatnie 3 minuty to jednak ich popis. Dzięki bramkom Kamili Skrzyniarz, Doroty Małek i Małgorzaty Majerek SPR schodził na przerwę prowadząc 18:14.
Druga część spotkania rozpoczęła się fatalnie dla gospodyń, które wyszły na boisko zupełnie nie skoncentrowane, popełniając kilka prostych strat, co pozwoliło w niespełna 3 minuty doprowadzić Rumunkom do remisu po 18. W tym momencie musiał zareagować trener Gościński, który poprosił o przerwę. Tym razem skutek był natychmiastowy. Mistrzynie Polski, za sprawą atomowych rzutów Agnieszki Tydy, zdobyły 3 bramki z rzędu, kontrolując od tego momentu przebieg meczu. Duża w tym zasługa niesamowitej tego dnia Justyny Jurkowskiej, która broniła w nieprawdopodobnych wręcz sytuacjach i doprowadzała do rozpaczy przeciwniczki i ich trenera. Dodatkowo miała jeszcze sporo szczęścia, które jest na tej pozycji również niezbędne. To wszystko sprawiło, że 3 minuty przed końcem spotkania gospodynie prowadziły czterema bramkami (28:24) i pewnie zmierzały do odniesienia zwycięstwa. Ostatecznie wygrały 30:24, rewanżując się tym samym za ubiegłoroczną porażkę w Danii (37:42 - przyp. red.).
Po spotkaniu wybrano najlepsze zawodniczki w obu zespołach. Trener Herbert Müller wskazała Justynę Jurkowską, zaś Grzegorz Gościński wyróżnił kołową Teodorę Georgetę Dinis Vartac. Warto w tym miejscu podkreślić jeszcze raz znakomitą grę bramkarki SPR-u, która była pierwszoplanową postacią tego meczu, choć szkoleniowiec mistrzyń Polski podkreślał dobrą grę całego zespołu. - Cieszy mnie postawa całego zespołu, ponieważ dziewczyny wykonały znakomitą pracę na obozach. Dziś cała drużyna zasłużyła na gratulacje, ale ten zespół potrafi grać jeszcze lepiej - powiedział po meczu, dodając, że już myśli o następnym przeciwniku. - Zdajemy sobie sprawę, że Byasen podniesie nam poprzeczkę jeszcze wyżej. My wyjdziemy jednak na boisko z przeświadczeniem, że chcemy ten mecz wygrać - zakończył.
SPR Lublin - C. S. Rulmentul-Urban Brasov 30:24 (18:14)
SPR: Sadowska, Jurkowska - Puchacz 7, Majerek 5, Marzec 4, Repelewska 4/1, Tyda 4, Włodek 3/1, Małek 2, Skrzyniarz 1.
Kary: 8 min.
Karne: 2/3.
Wyróżnienie: Justyna Jurkowska.
Trener: Grzegorz Gościński.
Brasov: Munteanu, Valean - Niculae 6, Alexandrescu 5, Barbosa 5, Gogirla 4, Dinis Vartic 2, Sorodoc 1, Gogorita 1, Barcan, Cherascu, Ilie.
Kary: 4 min.
Karne: 2/6.
Wyróżnienie: Teodora Georgeta Dinis Vartic.
Trener: Herbert Müller.
Sędziowali: Péter Horváth i Balazs Marton (obaj Węgry).
Widzów: ok. 2000.